Bajki w języku dziadków

Przedziwne są szlaki książek. Ta, o której dziś piszę, wydana została w Białymstoku w roku 2017, ale przyjechała do mnie z Pragi przez Wiedeń, z dedykacją Autora. Dziękuję! I dzielę się swoim zachwytem i podziwem.

Wiele gremiów zastanawia się, w jaki sposób chronić i przekazywać najmłodszym język, w którym wyrosły pokolenia dziadków, a częściowo rodziców. Odpowiedź znaleźli konkretni rodzice Joanna i Michał Trocowie, wsparci talentami literackimi i translatorskimi Jana Maksymiuka oraz plastycznym Łucji Urszuli Grzeszczyk.

Taką książkę, tak nowocześnie i ładnie wydaną po-svojomu, czyli „w języku Białorusinów Podlasia” chce się czytać, samemu, oraz dzieciom i wnukom. Czytać bądź opowiadać, bo takie kazki najlepiej oddać własną intonacją, albo wspomnieć najlepszych opowiadaczy z czasów swojego dzieciństwa. I wtedy historia znana na całym świecie zabrzmieć może mową bardzo lokalnego zakątka, małej ojczyzny, rodzinnej chaty — z własnymi akcentami, intonacjami, dyftongami. Na przykład tak:

Duża czcionka, oznaczenie akcentów, użycie alfabetu łacińskiego — każda z tych rzeczy osobno i wszystkie razem mogą sprawić, że dziecko przechodzące ze stanu niegramotności do prób samodzielnych lektur może spróbować odczytywać książkę, której treść będzie już znało z sytuacji sobie miłych.

Książka jest pięknie wydana, kolejne dodruki się wyczerpują, nie słychać narzekań na znaki diakrytyczne nad literami łacińskimi, oddającymi wschodniosłowiański język podlaski.

To jest książka do czytania, nie dla zawodowych działaczy, nie przeciwko komuś. Dzięki swej atrakcyjnej formie i bezapelacyjnie wartościowej treści może trafić do domów ludzi, którzy na co dzień nie debatują o swej tożsamości, o statusie mowy dziadków i własnej, o areałach językowych i wynikach interferencji międzysystemowej. Raczej do tych, co język podlaski, rozumiany szeroko i afirmatywnie, mają w uchu. Aby tę pamięć słuchową sprząc ze stosunkowo nowym sposobem zapisu, dodano instrukcję, a kto chce dowiedzieć się więcej, może sięgnąć po książkę J. Maksymiuka Čom ne po-svojomu? lub materiały ze strony svoja.org. W każdym razie w tym przeuroczym zbiorze bajek jest instrukcja dla ludzi, którzy na co dzień mają do czynienia z językiem polskim.

Piękna rzecz.