Prof. Bralczyk a język śląski

To zbyt skomplikowane, albo zbyt lekko traktowane.
Osiem lat temu ukazała się rozmowa, którą mój uczony kolega Henryk Jaroszewicz, uczony i uczeńszy ode mnie, kolekcjonujący fascynujące wypowiedzi językoznawców polskich o statusie języka (języków, etnolektu, dialektu, dialektów, gwary, gwar etc.) Górnoślązaków i Górnoślązaczek, na pewno opatrzyłby jakimś celnym przymiotnikiem. Mnie brakuje języka w gębie. To rozmowa redaktor Agnieszki Kublik, dziennikarki pytającej, ale mającej jakąś wiedzę i pogląd, z profesorem Jerzym Bralczykiem, który o języku polskim wie mnóstwo, a ponadto umie to pięknie i efektownie powiedzieć (wyborcza.pl, 8.04.2011).

Tytuł i streszczenie zarazem brzmi: Prof. Bralczyk: Śląski jest piękny, ale to dialekt. Niemało jest w tym tekście ślizgania się po temacie, mieszania wspomnień i relacji osobistych z tym, co należy do powszechnych przekonań polskiego językoznawstwa z rangą aksjomatu, nie zawsze zasłużenie. Oto przykład:

Wielu wiele napisało, że to nie takie oczywiste, a objaśnianie kwestii skomplikowanych w wywiadzie dla prasy codziennej zwykle precyzji wywodu szkodzi. Środowisko polskich językoznawców ma zniuansowane zdanie na wspomniany temat, więc niecelny to argument ex authoritate. Takoż dawność nie musi skutkować uznawaniem za piękne, ani podhalański w książkach nie jest zwany dialektem, ani wszystkie inne dialekty nie charakteryzują się zwłaszcza zanikaniem. Rzec zaś, że „śląski” jest grupą dialektów, chętniejszy jest Dariusz Jerczyński, autor Historii narodu śląskiego, konsekwentny zwolennik odrębności narodowej i językowej Śląska od Polski i w takie optyce postrzegający dzieje naszej części Europy, niż większość polonistów językoznawców.
Co więcej, Jerczyński to rzekł:

Przeklejone z: Artur Czesak, Współczesne teksty śląskie…, s. 18

Grupa dialektów to wszak… język, gdy się na to spojrzy pod odpowiednim kątem.

Przypomniałem to sobie, bo oglądałem, a raczej, usiłując sprzątać biurko i okolice, słuchałem wykładu profesora Jerzego Bralczyka, wygłoszonego 19 marca 2019 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Wykład jest o języku, polskim, o tym, czy i jakim bywa problemem, a jakie problemy są z nim. Warto posłuchać. Jednak we fragmencie, który zaznaczyłem (1:04:55), zmęczony już nieco mówca, uwzględniając retorycznie dobro zmęczonych — być może — słuchaczy, mówi, o czym nie mówi:

(…) już nie mówię o innych problemach językowych, problemach z różnymi językami, jak kaszubszczyzna, śląski język (…)

Rzeknę tylko tyle: zasada niesprzeczności jest ważna, a terminów, których używamy, nie należy rozciągać zanadto, nie żonglować nimi, bo trza, żeby terminologiczne były.

Gdyby to był temat tabloidowy, to może jakiś regionalny brukowiec napisałby clickbaitowy nagłówek:

Sensacja! Profesor mówi o śląskim języku!

Tak jednak nie jest, profesor powiedział o śląskim tuż przed wnioskami, zbierając myśli, sygnalizując, że można by o nim coś powiedzieć, ale może przed tym audytorium i tego dnia nie warto. Jeśliby to miało być to samo co w Wyborczej przed ośmiu laty, to zresztą rzeczywiście.

Jeszcze profesora dopytano o śląski i odpowiadał, powołując się na argumenty językowe, i uznał pewien stopień odrębności, wspomniał politykę, integrację narodową, profesora Pisarka („najpiękniejszy polski dialekt”) oraz dał mu pewne szanse.