Dialogi z korektą #1

Jest kompromitujące, ale też po prostu zdradzające pośpiech w pracy nad tekstami, gdy jakieś komentarze, dialogi redakcyjno-korektorskie itp. przedostaną się do wersji ostatecznej publikacji.

Dziś na Twitterze Filip Lachert opublikował rzecz następującą:

Gdy zdarza się to bardzo rzadko, śmieszy.
Źle jest, gdy korekt miało być dwie, ale zleceniodawca „zapomniał”, sam nie sprawdził wersji ostatecznej ani nie przekazał temu profesjonalistom. Bywa, znam z doświadczenia.

Budujący morał, czyli „obrok duchowny”: takie uchybienie świadczy, że ktoś nad tekstem przed jego opublikowaniem myślał i pracował, choć coś poszło nie tak i proces nie został dokończony. Znacznie gorsze są książki i artykuły wrzucone do publikacji zupełnie bez korekty, bo ktoś pomylił pliki (tak bywa), bo ktoś uznał, że to zbędne rzeczy (hańba).

To samo mniej więcej znajduje się tutaj.