Socjalistyczne pismo „Naprzód” bardzo się oburzało na sanacyjne porządki i niepiękne postępki oraz mowę zarówno Józefa Piłsudskiego, jak i jego akolitów. Wiadomo było, że bardzo grubo się oni wyrażali. Oto przykład z książki Hocki-klocki, którą Biblioteka Narodowa (Polona) przypisuje Emilowi Haeckerowi, być może kierując się informacją z Polskiego słownika biograficznego (PSB), ale zawartą pod biogramem Jana Hupki:

Uznawanie Wersalu za wzór dobrego wychowania i kultury słowa sięga więc co najmniej lat wersalskiej konferencji, a nie było innowacją Andrzeja Leppera.
Czyżby nastąpiła zmiana w obyczajach językowych? Być może. To słowo na b… wciąż jest nieprzyzwoite i dlatego kryje się za szyldem agencji t. (co nie znaczy, że dla zarezerwowanej tylko dla towarzyszy). Słowo to zaś zastąpiło bałagan, również przed wojną rażące.
Wiedzmy, jak było.