Śląskie media — papierowe, elektroniczne, społecznościowe i pośrednie kanały komunikacji — media społecznościowe mediów papierowych, elektroniczne wersje mediów papierowych, fora mediów elektronicznych, portale publikujące informacje w mediach społecznościowych… — rozgrzały się po wystąpieniu Roberta Biedronia podczas założycielskiej konwencji partii (?) Wiosna.

Paręnaście sekund zajęło wspomnienie o języku śląskim, omyłkowo nazwanym narodowym, gdy część Górnoślązaków jako horyzont swoich działań postrzega nadanie mu statusu języka regionalnego, jaki ma kaszubski.

O kopalniach (to przecież węgiel, a węgiel to Śląsk) i o języku śląskim

Ślązacy jako jedna z „mniejszości, które wymagają atencji” (kto nie jest dostatecznie prawilny i progresywny, musi takie znaczenie słowa atencja sprawdzać w słowniku, najlepiej w miarę aktualnym). Łukasz Kohut „zadba, o to, że śląski nareszcie stanie się językiem narodowym. Bo śląsko godka je fest piykno”. Miało być: regionalnym. Tak też zaprotokołowano. Krok naprzód, lecz nie wiadomo, czy po stabilnym gruncie.

Już miałem powiedzieć, że kaszubski się tym statusem języka regionalnego „cieszy”, ale wyczułem potencjalny fałsz w tym radosnym czasowniku. Zdaje się bowiem, że społeczność kaszubska mimo niewątpliwych zalet „społeczności posługującej się językiem regionalnym” nie w pełni jest usatysfakcjonowana. Lub: nie cała społeczność kaszubska. Ale mogę się mylić.

Tak, to tylko chwila. W sprawozdaniach i analizach pozaśląskich zauważono przede wszystkim akcenty dotyczące Kościoła katolickiego i aborcji. Język śląski w polityce ogólnopolskiej jest sprawą marginalną.