Specyficzne czasowniki, w których rdzeniach są zaimki, np. on, ten. Sebastian Żurowski przypomniał, że Kazimierz Nitsch chciał nazwać je zasłówkami. Temat podsunął redaktor Paweł Sołtysik, znawca wielu odmian polszczyzny, w tym podkrakowskiej, gdzie funkcjonuje czasownik torobić, w którym to zastępuje właściwą nazwę czynności. Można oczywiście dokładać przedrostki, dzięki czemu powstają śliczne formacje: (aleś) dotorobił, wytorobiony. Znaczenia są kontekstowe, niekiedy eufemistyczne. Proszę posłuchać, com tam opowiadał, wraz z fragmentem o chromoleniu z teatrzyku Eterek Jeremiego Przybory.
A na Orawie
Na Orawie, jak wiadomo, wszystko musi się nazywać, i to inaczej niż gdzie indziej (leksykalne prawo Kąsia, wersja syntetyczna). Tam więc jest czasownik tyntorobić i jego derywaty. Oto przykład ze Słownika gwary orawskiej J. Kąsia (wyd. 2, Kraków: Księgarnia Akademicka, 2011, t. 2, s. 514):
Józef Spytkowski z Kaszowa
Informację o tych czasownikach filologia polska zawdzięcza literaturoznawcy, Józefowi Spytkowskiemu, pochodzącemu z Kaszowa, położonego na zachód od Liszek, które są na zachód od Krakowa, ale to wszyscy wiedzą. Audycja w Radiu Kraków została nadana dzień po urodzinach niekonformistycznego filologa (13 X 1907 – 3 X 1968). Fragmenty językowych wspomnień z rodzinnego domu i miejscowości, ciekawe dla miłośników języka polskiego, opublikowano na łamach organu TMJP.
Ale wysławianie się na wsi nie należało do zadań łatwych. Znaliśmy ludzi starszych, którzy zdania jednego porządnie nie potrafili sklecić. Ludzie o mniejszej sprawności językowej, ci którzy na prędce nie mogli znaleźć dobitnego słowa, nie mogli, czy też przez lenistwo myśli nie umieli nazwać zwyczajnej czynności, takiej jak np. wyjąć, wydłubać, wywlec — lecz posługiwali się uniwersalnym słowem: wytorobić, przytorobić w sensie ‘przypiąć, przyłatać, przykręcić, przytroczyć itp.’ lub też roztorobić w sensie ‘rozmieszać, rozrzucić, rozsunąć, rozłożyć’.
Józef Spytkowski, Folklor podkrakowski w moich wspomnieniach, „Język Polski” LIII: 1973, z. 1, s. 54
Podobnie uniwersalnymi słowami dla nich było wyonacyć — używane w sensie ‘wymyć, wyczyścić, wywrócić, wyobracać, obrócić’, wreszcie ‘wykantować’; i dotorobić ‘dołączyć coś do czegoś, dokleić, dokręcić’.
Torobić oznaczało czynność nie prostą, lecz skomplikowaną. Wytorobić tam zwłaszcza było używane, gdzie czynności same były znane, tylko nazewnictwo szczegółowe tych czynności nie istniało lub było w powijakach. Wtedy to ludzie nieobyci z tą czynnością używali tego uniwersalnego słowa torobić, więc: odtorobić ‘odkręcić korek’, dotorobić ‘doprawić, dorobić’, wtorobić ‘włożyć, wkręcić, wetknąć’, a więc nie czynność wkładania, lecz ruchy bardziej skomplikowane, gdy proste czynności określano wrazić, wstawić… ten tego. Młodsi mieli słówko wytentygować, przytentygować, dotentegować, odtentegować.
Bolesne, poddane (auto)cenzurze wspomnienie Henryka Markiewicza w Pamiętniku Literackim o mistrzu filologicznego fachu, ale przedwcześnie zgasłym. W bliższych nam czasach mógł pisać i napisał Tadeusz Ulewicz w Złotej księdze Wydziału Filologicznego UJ o związku J. Spytkowskiego z PSL, redagowaniu „Piasta”, przesłuchaniach przez UB, nawet pobiciu. Był co najmniej raz zatrzymany na noc, jak informuje dostępna w Internecie notka sporządzona przez krakowski IPN o rozpracowywaniu uczonego.