Wiele się dziś mówi o świętej Annie, zwłaszcza tam, gdzie ludzie obchodzą imieniny swoich Haneczek, Ań i Anuś. Raczej mało kto ma czas na czytanie apokryfów, na posłuchanie i nagranie Babć opowiadających to, co same usłyszały przed kilkudziesięciu laty. Niech nam częściowo lukę tę wypełni fragment tekstu Elżbiety Wiater z portalu Aleteia o ikonie spotkania Joachima i Anny.
Ich imiona znamy z dzieł apokryficznych, przede wszystkim Protoewangelii św. Jakuba (II w.). Kobieta to Anna, a mężczyzna to Joachim. Zgodnie w tradycją Kościoła mieli być rodzicami Matki Bożej. W historii ich małżeństwa powtarza się biblijna opowieść o wierności Panu, choć On odmawia parze potomstwa.
Przychodzi w końcu dzień, kiedy oboje mają niezwykłego gościa. Joachim jest wtedy na pustyni, wśród pasterzy. Anna przybywa w domu. Oboje słyszą od anioła, który każde z nich odwiedza, że będą mieli dziecko, córkę, dzięki której dokonają się wielkie dzieła Boże. Oboje reagują tak samo – biegną, by spotkać współmałżonka i podzielić się tą radosną wiadomością.
Spotkali się właśnie w bramie i powitali pocałunkiem. Zgodnie z tekstem apokryfu to Anna pierwsza powiedziała, co zapowiedział jej anioł. Joachim, choć wracał ze stadami, z których miał złożyć hojną ofiarę w świątyni, zamiast iść od razu do przybytku, najpierw spędził noc z żoną.
Ta historia przez wieki, kraje i języki szła do nas, aż zapisana została rodzącą się polszczyzną na kartach tzw. Rozmyślania przemyskiego. Oto rękopis z serwisu Polona Biblioteki Narodowej
W wydaniu Aleksandra Brücknera wygląda to (bo napisać „brzmi” nie mam odwagi; jak to bowiem wymawiano — trudno pojąć i odtworzyć) nieco czytelniej:
W korpusie staropolskim stworzonym niegdyś przez Wacława Twardzika w IJP PAN (dziś ślepy link) scena „zwiastowania” Joachimowi, dzięki interpunkcji daje się czytać:
Transkrypcje i światopoglądy są różne, ale kultura niech wszystkim czytającym daje mir i uciechę, zdrowie i nadzieję wielikiego wesela (wersy 8–9), a zwłaszcza Joachimom i Annom.