W jednym z felietonów Jerzy Pilch zapytywał co kilka zdań, gdy się napatoczył tytuł „Dziennika Gazety Prawnej”: a czy dycha jeszcze? Nie będę tego szukał. Wystarczy mi, że tak to właśnie zapamiętałem. I odnoszę dzisiaj to pytanie do własnego bloga, choć użycie słowa dychać w lecie roku 2024 nie jest czysto neutralne. Odbyła się, a może i wciąż jeszcze odbywa inba w sprawie wypowiedzi prof. Jerzego Bralczyka o leksyce używanej w stosunku do zwierząt.

Teraz każdy będzie odpytywany i oceniany z empatii albo konformizmu.

Ale wracajmyż do tutejszej mojej autoekspresji. Czy w ogóle powinienem się tu publicznie publikować? Tu chyba mogę, za to nie muszę tego wrzucać do aktualizujących i natychmiast się przeterminowujących mediów społecznościowych.

W tym wieku (w moim, no i w XXI) warto dojrzeć. Dojrzeć również cele i upływ czasu. Dojrzawszy, docenić, nie tylko się przerazić.

Każda osoba blogująca od czasu do czasu obwieszcza, że jeszcze żyje. To ja też, póki żyję. A teraz o czasowniku zdychać w polszczyźnie najdawniejszej i dawnej.

Przed rokiem 1500, jak o tym informuje Słownik staropolski, czasownik zdechnąć, odnosił się także do ludzi i nie miał charakteru pejoratywnego, jak dziś, gdy powiedzenie komuś „żebyś zdechł” nie tylko jest życzeniem śmierci, ale także okazaniem pogardy, bo zdychają zwierzęta, też bynajmniej w językowym obrazie świata i utrwalonym sposobie używania języka niekochane. Na przykład w Rozmyślaniu przemyskim:

Czcienie o dziecięciu, ktore sie swaliło z skały i zdechło, a to miły Jesus wskrzesił z martwych

Jednego dnia dziecię miły Jesus wyszedł na pole a za nim dzieci naśladowały wielika tłuszcza. Tako są weszli na jednę gorę wielmi przykrą i poczęli igrać każdy swoję igrę, ktora sie komu widziała, a Jesus siedział niedaleko ich przyglądając. Bieżąc jedno dziecię nieopa<t>rznie i zwaliło sie z onej gory, to jest z skały, padnie na ziemię i zdechnie. Uźrąc to ine dzieci i poskoczą przecz od niego i poczną powiedać, kako sie stało. Od niemiłościw<ych> Żydow natychmiast słowo pojdzie, iżeby je Jesus zepchnął. Poślą po Jozefa a po Maryją, jego matkę, i imą dawać winę Jesusowi rzekąc, iże on krzyw w jego śmierci. Maryja wiedząc syna swego niewinnego <>, milcząc idzie do niego i imie k niemu mowić łaskawie rzekąc: „Powidz mi, synku miły, co mam uczynić i przeciw takiej potwarzy co mam odpowiedzieć”. Rzekł Jesus: „Moja miła matko, my[e] będziemy cirpieć od niemiłościwych Żydow rozmaite potwarzy, ichże winą nie zasłużemy. A wszakoż by sie nikt nie pogarszał w tej potwarzy a też bych niewinność moję ukazał, niechaj dadzą to ciało, a jemu każę, iże powie moję niewinność”. Takoż przystąpił Jesus z matką swoją ku ciału onego dziecięcia umarłego i rzekł jemu: „Zenonie, każę tobie, a<by> powiedział przed wszem ludem, jest<li> ja ciebie sepchnął albo uczyniłlim tobie co złego <>” Tedy on umarły westchnął a przede wszemi zawołał rzekąc: „Aniś mie zepchnął ani <z>rzucił <>, aniś niektore złości uczynił”. „Dziecię miłe – rzekł k niemu – przeto iżeś mię wyprawił a prawdęś powiedział, każę tobie, abyś smartwychwstał i był żyw a popełnił dni swoje we zdrowi”. Natychmiast jako Jesus to słowo rzekł, nagle ono dziecię ożyło i wstało z martwych a poklęknąwszy przed Jesusem dał jemu chwałę a przed wszemi ludźmi chwaląc ji i rzekł: „Toć jest syn boży, tegoż chwalą anjeli, ale źli duchowie nienaźrą jako i ludzie”. [transkrypcja prof. Wacława Twardzika]

Język jest pojemniejszy niż nasze pojemniki na myśli, że tak powiem po kognitywistycznemu. Oto pierwowzór w tłumaczeniu współczesnym, gdzie oczywiście dziecko zabiło się:

WSKRZESZENIE DZIECKA. 9.767 1. Pewnego dnia Jezus bawił się z dziećmi na dachu768; jedno z nich upadło i zabiło się. Na ten widok dzieci uciekły. Jezus zaś pozostał sam. 2. Rodzice zabitego dziecka mówili do Jezusa: “Ty zrzuciłeś to dziecko”. Jezus im odrzekł: “Ja go nie pchnąłem”. 3. A gdy oni mu grozili, Jezus zszedł do tego, który był zabity i rzekł: “Zenonie -takie było bowiem jego imię – czy to ja cię strąciłem?” On podniósł się natychmiast i rzekł: “Nie, mój panie”. Gdy rodzice dziecka to ujrzeli, byli zdumieni i chwalili Pana769.

767 Por. A IX, B VIII, łac. VI; EwDzArab 44; EwDzOrm 16, 7-15. Fragment ten cytuje pisarz arabski Al-Kissai z tym, że chłopiec zginął od kopnięcia konia (Sidersky 147). Tekst przypomina wskrzeszenie Eutychesa przez św. Pawła w Troadzie (Dz 20, 9-12). Wskrzeszanie dla udowodnienia niewinności, por. Apulejusz, Złoty osioł 2, 28-30.

768 Domy na Wchodzie mają płaskie dachy i stanowią miejsce zabawy dzieci.

769 Rozdział 10, tekst późniejszy, podajemy według wersji greckiej A:

ULECZENIE MŁODZIEŃCA. 1. Po kilku dniach jakiś młodzieniec rąbał drzewo w sąsiedztwie i wypadła mu siekiera, i przecięła stopę, i umierał z powodu upływu krwi. 2. Powstał wielki zgiełk i zbiegowisko; pobiegło tam również dziecię Jezus. Przeciskając się siłą przeszedł przez cały tłum, ujął zranioną nogę chłopca i natychmiast została uleczona. I rzekł do młodzieńca: „Wstań teraz, rąb dalej drzewo i pamiętaj o mnie” (por. EwTm 77). Tłum widząc, co się przydarzyło, oddał dziecku cześć, mówiąc: „Zaprawdę, Duch Boży mieszka w tym dziecku” (por. Łk 4, 18; Iz 58, 6).

Teksty paralelne B IX; łac VIII.

Cytuję za stroną https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/apokryfy-09.html cytującą książkę ks. Marka Starowieyskiego Apokryfy Nowego Testamentu.


Brak słów, żeby opisać ten deszczowy lipiec. Kwasi, siecze, tnie, siąpi. Cóż to za pogoda. Pogoda pod zdechłym Azorkiem? Nieładnie tak mówić, bo zwierząt poniżać nie trzeba. Ale znalazłem patron, który stanie w szeregu ze świętymi ogrodnikami, co przymrozki majowe przynoszą — Pankracym, Serwacym i Bonifacym, tudzież z tą okropną zimną Zośką. Z szeregu tego się nie wyłamie, bo jest wcieleniem średniowiecznej pokory.

Od wieków 17 lipca Kościół Rzymski wspomina św. Aleksego. Ja od roku Pańskiego 2018 określony typ pogody będę zwał pogodą pod św. Aleksym.

A oto gawęda.

Ten kawałek o pogodzie z XV-wiecznego zabytku polszczyzny po odczytaniu literek wyglądać może m.in. tak:

Ano z wirzchu szła przygoda,
Niegdy mroz, niegdy woda.

Tyz piyknie, jak mawiają najstarsi górale. Święty Aleksy, niech słońca ujrzę refleksy.


Mariusz Leńczuk (zatrudniony w Pracowni Języka Staropolskiego IJP PAN), wybitny badacz rękopisów średniowiecznych, opisał nowo odkryte dwa zaklęcia z końca XV wieku. Znaleziono je w zbiorach krakowskiego klasztoru dominikanów. Dotarły tam prawdopodobnie po roku 1945 z klasztoru w Raciborzu, lecz powstać mogły we Wrocławiu.
Tekst ze „Studiów Źródłoznawczych” z roku 2017 (rocznik 55, s. 217–228) w całości można przeczytać tutaj.
Zaklęcia przed jadowitym robakiem i przeciwko wściekliźnie mają fascynującą formę graficzną.

Po transkrypcję i dalsze objaśnienia odsyłam do oryginału. Tu pozwolę sobie na kilka słów o doniosłości znaleziska, np. o tym, że przybyły nam poświadczenia czterech wyrazów, których nie zanotowano wcześniej, więc nie ma ich w Słowniku staropolskimmiano, źmijica, uszczypnąć, wścieklizna.
Najciekawszy do zinterpretowania jest następujący fragment:

a mą myanowacz ten rzecz mya
nem kogo by ten cg robąk vsczy
pnąl [transliteracja]

A ma mianować ten, rzec mianem,
kogo by tenci robak uszczypnął [trankrypcja]

Autor wskazuje, powołując się też na sugestie prof. Ewy Deptuchowej, na możliwość innych interpretacji niż przytoczona wyżej, którą tu dla jasności wywodu przytaczamy jako pierwszą:

1) A ma mianować ten, rzec mianem, kogo by tenci robak uszczypnął.

2) A ma mianować tenżeć mianem, kogo by tenci robak uszczypnął.

3) A ma mianowacz ten rzec mianem, kogo by tenci robak uszczypnął.

Leńczuk, wytrwały badacz i interpretator glos, za najbardziej prawdopodobną przyjął lekcję 1), w której dostrzegł znaczeniowy, metajęzykowy naddatek, komentarz.

Opiera się ona na odczytaniu zwrotu rzec mianem ‘przywołać po imieniu’ jako glosy objaśniającej
do poprzedzającego ją czasownika mianować ‘powiedzieć, zawołać’ i wskazaniu zależności między
zaimkami tenkogo: ten, kogo by tenci robak uszczypnął.

Tu i teraz napiszę tylko, że wydaje mi się, iż należałoby dowartościować kwestię geograficznie zdeterminowanej proweniencji zabytku i przeprowadzić śledztwo z użyciem danych śląskich — współczesnych, rzutowanych w przeszłość czy też identyfikowanych jako śląskie w innych zabytkach. Nie półżartem, jak w przekomarzaniach na mimo to niebłahy z perspektywy historycznojęzykowej temat śląskości samogłoski nosowej w pobrusaKsięgi henrykowskiej.