ODA DO ŚLEDZIA
O ty! nędzny biedaku, śledziu wymoczony,
Co dziś wszystkie ozdabiasz izby i salony:
Kiedy dziś w ogólności tak cię bardzo cenią,
Rozbitki karnawału z dziurawą kieszenią,
Wykąpawszy dwie doby, jedzą pany, panie,
Przyjmij hołd ci należny i uszanowanie.
Chcąc ci oddać szacunek, gdy nadszedł Popielec,
Z wielką cię afektacją biorę na widelec,
A chociaż, dobrodzieju, dobrze to pojmujesz,
Że mi po salcesonie nie bardzo smakujesz,
Bo nie można po tobie pić lepszego łyku,
Jednak cię konsumuję — bo to mus jak w ćwiku.
Czterdzieści dni jak obszył, będziesz z nami pościł,
Niejeden się na ciebie będzie strasznie złościł,
Ale ty nic nie pytaj, i pal wciąż kazanie,
Niechaj mniejsze święcone przygotują panie,
Niech będzie mniej jaj, kiełbas, placków i ozorów,
A więcej na Wielkanoc prenumeratorów —
Zaręczyć za to mogę — że wszystkie redakcje
W nagrodę swoich zasług na twoje wakacje,
Bez dziękczynnej wdzięczności ciebie nie zostawią,
Z baryłek, coś w nich siedział, pomnik ci wystawią.
Ex-Bocian (= Faustyn Świderski).