Pogoda pod św. Aleksym


Brak słów, żeby opisać ten deszczowy lipiec. Kwasi, siecze, tnie, siąpi. Cóż to za pogoda. Pogoda pod zdechłym Azorkiem? Nieładnie tak mówić, bo zwierząt poniżać nie trzeba. Ale znalazłem patron, który stanie w szeregu ze świętymi ogrodnikami, co przymrozki majowe przynoszą — Pankracym, Serwacym i Bonifacym, tudzież z tą okropną zimną Zośką. Z szeregu tego się nie wyłamie, bo jest wcieleniem średniowiecznej pokory.

Od wieków 17 lipca Kościół Rzymski wspomina św. Aleksego. Ja od roku Pańskiego 2018 określony typ pogody będę zwał pogodą pod św. Aleksym.

A oto gawęda.

Ten kawałek o pogodzie z XV-wiecznego zabytku polszczyzny po odczytaniu literek wyglądać może m.in. tak:

Ano z wirzchu szła przygoda,
Niegdy mroz, niegdy woda.

Tyz piyknie, jak mawiają najstarsi górale. Święty Aleksy, niech słońca ujrzę refleksy.