Drugi lutego — Matki Boskiej Gromnicznej, oficjalnie Ofiarowanie Pańskie. Dawno, dawno temu, w czasach minionego ustroju, który niespecjalnie promował religijność, w każdym kalendarzu, a większość była drukowana w podległym PZPR koncernie Prasa — Książka — Ruch, w maryjne święta rzymskokatolickie zaznaczone były (bo były obchodzone) imieniny Marii.
Teraz jest inaczej. Imieniny poznikały z wielu portali internetowych, a serwisy „specjalistyczne” piszą, co chcą. W kalendarzach różnie, ale zaglądam do internetu i imiona z… innego rozdzielnika.
Dlaczego? Anarchia, bezhołowie, reforma, spisek?

Wikipedia, strona główna

Kto ustala, czyje są imieniny?

Na wikipedyjnej stronie dnia 2 lutego imieniny wypisano w kolejności alfabetycznej, co jest na równi encyklopedyczne i idiotyczne.

Jeśli tak samo jest opisany 8 maja na przykład i powszechnie obchodzący imieniny Stanisławowie i Stanisławy wymienieni są pod koniec, według alfabetu, to uznaję taką informację za dezinformację.

Zróbmy coś

W Szwecji, jak informuje oczywiście ganiona dziś i chwalona Wikipedia, oficjalną listę imienin publikuje Królewska Szwedzka Akademia Nauk.
Słowackie media podają, co chcą, ale podają.

Postuluję powołanie jakiegoś komitetu, w którego skład weszliby na przykład: 1) ktoś z Polskiego Radia, gdzie od dawna o imieninach się pamięta, 2) jakiś hagiograf, 3) jakiś językoznawca zorientowany w onomastyce, 4) ktoś z Ministerstwa Kultury (delegat / pełnomocnik władz państwowych).

Przymusu obchodzenia imienin nie ma, ale nie powiem, że sprawa mnie nie obchodzi. Dixi.

Tytuł jest na wyrost, ale temat jest ciekawy. Drąży go zresztą od dawna, interesująco i z powodzeniem dr n. med. i habilitowany wykładowca na polonistyce UKSW Piotr Müldner-Nieckowski. Zadano nam w Dobrym słowniku pytanie o to, czy pacjentów przyjmuje się na oddział czy do oddziału. Okazuje się, że istnieje potężny rozziew między poczuciem językowym większości użytkowników polszczyzny i opisami słownikowymi a polszczyzną oficjalną i środowiskową używaną w szpitalach, klinikach, czasopiśmiennictwie związanym z ochroną zdrowia, medycyną i dziedzinami do nich zbliżonymi. Przy czym te drugie użycia są właśnie dość hermetyczne i środowiskowe. Kłócą się z praktyką większości, niemal nieobecne są w Narodowym Korpusie Języka Polskiego (ale to już wina jego twórców i efekt zmian ilościowych w polszczyźnie pisanej i publikowanej, zwłaszcza w internecie).

Co o tym sądzić, jak mówić i pisać?

Nikt nie może od mówiących po polsku żądać zmiany składni na nietypową i poprawiać ich, jakby była błędna. Pacjenci są na oddziale, są przyjmowani na oddział.
W dokumentacji medycznej można tolerować do oddziału i w oddziale, ale używający tych sformułowań powinni wiedzieć, że nie są poprawni, precyzyjni terminologicznie, lecz że są to użycia odmienne od normy faktycznie istniejącej i skodyfikowanej, nieco snobistyczne i narażające ich, tak, ich właśnie, na śmieszność.

Pouczono mnie przy okazji rozpytywania o te kwestie, że nie ma czegoś takiego jak służba zdrowia, lecz jest system ochrony zdrowia i jego pracownicy. Tak zostałem antysystemowcem. Cóż, nie ma też łodzi podwodnych, nawet żółtych, samoloty to statki powietrzne, akacja to rubinia i tak dalej. Korpomyślenie, ograniczenie światłych i świetnie wykształconych oraz ciężko pracujących ludzi. Kolejne zbędne pole konfliktu.

Wyniki ankiet

Prosta ankieta wśród followersów i znajomych facebookowych

68 : 1 dla na oddział

Ankieta na Twitterze:

Spieramy się o zakres użycia terminologii oraz o to, czy odmienna składnia to terminologia czy snobizm.

Człowiek ten żył długo (1891–1973), żył i pracował naukowo dla Polski, także na emigracji. Był zaangażowanym i integralnym katolikiem. Kto chce, niech przeczyta biogram Haleckiego choćby w Wikipedii. Napisano o nim na stronach IPN:

jest największym, najczęściej na świecie cytowanym a jednocześnie najmniej w Polsce znanym historykiem XX stulecia. 

Mnie wpadła w oko odpowiedź Haleckiego na ankietę „Dziennika Poznańskiego” pt. Czego trzeba katolicyzmowi w Polsce? opublikowana przed 85 laty. Pisał m.in.:

Potrzeba (…) usunięcia rozłamu politycznego wśród katolików, dla których wspólne przekonania religijne powinny być ważniejsze od różnicy poglądów między zwalczającemi się obozami.

Dziennik Poznański, 11 lutego 1934. Polona.pl

Aktualne czy nie? I jeszcze — czy to nie ciekawe, że chyba nie reaktywowano Zrzeszenia Pisarzy Katolickich?