Krokodyle łzy, o których niedawno opowiadałem w Wyczesanych rozmowach w Radiu Kraków, obecne były w poezji polskiej także w wieku XIX. O krokodylu jako ptaszku, czyli chyba gagatku, pisał Władysław Syrokomla, tj. Ludwik Kondratowicz.
Nagrałem ten wiersz.
[spreaker type=player resource=”episode_id=44582339″ width=”100%” height=”350px” theme=”light” playlist=”show” playlist-continuous=”false” autoplay=”false” live-autoplay=”false” chapters-image=”true” episode-image-position=”right” hide-logo=”false” hide-likes=”false” hide-comments=”false” hide-sharing=”false” hide-download=”true”]
Mocne zakończenie było pod koniec wieku XIX najwyraźniej świetnie znane, niczym dziś powiedzonka z filmów typu „Bo to zła kobieta była” (czy inne skrzydlate słowa). Świadczy o tym fragment listu Jana Matejki do żony. Mamy też wrażenie, że ktoś źle odczytał literkę w liście. Gdyby miał wyszukiwarkę internetową, jak my dziś, po wyliczeniu kart doszedłby do tego, że prawidłowym wyrazem był skaran rymujące się z baran, a nie skazan.
Kralka zaś to dziesiątka, najwyraźniej bardziej w dawnych grach karcianych ceniona.