Krokodyle łzy, o których niedawno opowiadałem w Wyczesanych rozmowach w Radiu Kraków, obecne były w poezji polskiej także w wieku XIX. O krokodylu jako ptaszku, czyli chyba gagatku, pisał Władysław Syrokomla, tj. Ludwik Kondratowicz.

Nagrałem ten wiersz.

[spreaker type=player resource=”episode_id=44582339″ width=”100%” height=”350px” theme=”light” playlist=”show” playlist-continuous=”false” autoplay=”false” live-autoplay=”false” chapters-image=”true” episode-image-position=”right” hide-logo=”false” hide-likes=”false” hide-comments=”false” hide-sharing=”false” hide-download=”true”]

Mocne zakończenie było pod koniec wieku XIX najwyraźniej świetnie znane, niczym dziś powiedzonka z filmów typu „Bo to zła kobieta była” (czy inne skrzydlate słowa). Świadczy o tym fragment listu Jana Matejki do żony. Mamy też wrażenie, że ktoś źle odczytał literkę w liście. Gdyby miał wyszukiwarkę internetową, jak my dziś, po wyliczeniu kart doszedłby do tego, że prawidłowym wyrazem był skaran rymujące się z baran, a nie skazan.

Listy Matejki do żony Teodory 1863–1881, Kraków 1927, s. 182

Kralka zaś to dziesiątka, najwyraźniej bardziej w dawnych grach karcianych ceniona.

Dziś poeta zupełnie niemal zapomniany, co wcale nie oznacza, że złe pisał wiersze. Los okrutny bywa, zmianie dominującej poetyki towarzyszyło zniknięcie zmarłego w obozie w Oświęcimiu w 1942 r. twórcy.

[spreaker type=player resource=”show_id=3533886″ width=”100%” height=”350px” theme=”light” playlist=”show” playlist-continuous=”false” autoplay=”false” live-autoplay=”false” chapters-image=”true” episode-image-position=”right” hide-logo=”false” hide-likes=”false” hide-comments=”false” hide-sharing=”false” hide-download=”true”]

Zapis „niema święta” współcześnie: „nie ma święta”: jest dzień nieświąteczny, powszedni.

Czytamy poezję. A tam duchowieństwo i hazard, hazard to pieniądze (po staropolsku i po góralsku dudki), przy hazardzie mordobicie, to wszystko oczywiście połączone (jakoś) z językową analizą tekstu brzmiącego i drukowanego.

Inne słowa kluczowe to mazurzenie, hiperpoprawność, korekta tekstu.

Ten wiersz: Epitaph On An Army Of Mercenaries — Poem by Alfred Edward Housman przetłumaczył Konstanty Ildefons Gałczyński jako Epitafium dla armii najemników.

These, in the day when heaven was falling,
The hour when earth’s foundations fled,
Followed their mercenary calling
And took their wages and are dead.

Their shoulders held the sky suspended;
They stood, and earth’s foundations stay;
What God abandoned, these defended,
And saved the sum of things for pay.


KIG kończy frazą „i ocalili świat za żołd”.