Takiego to przedmiotu zdarzało mi się nauczać w Krakowie w przesławnym Uniwersytecie tamecznym. Stąd ból, gdy w językoznawczej publikacji, która winna być staranna, zwłaszcza gdy się tyczy słowników, spotykam niedokładności.

Autorzy wymienieni byli w tekście głównym, więc nie było konieczności podawania ich danych w przypisach.

Za znalezienie czterech błędów nagroda. Znalezienie większej ich liczby będzie dla mnie pouczające.

Umarł sympatyczny człowiek, Antoni Huczyński. Tempo publikacji wyprzedziło refleksję.

A może to ja coś mylę? Powiedział przecież pewien polityk, że powstanie warszawskie było w 1988.
Każdy czegoś nie wie, ale czasem robi się z tego powodu nieswojo i przykro.

Co to jest rygiel i jak wygląda?

Jacek Żakowski napisał:

Platforma ma kłopot. Rząd dał ewidentnie plamę, spóźnił się, zagapił i długo kisił kasę zamiast od razu – jak inne rządy OECD – zdecydowanie ruszyć na pomoc firmom i lądującym na bruku pracownikom. Z premiera wyszedł bankster gotów zostawić ludzi z miską ryżu. Można by mu dołożyć, upominając się o taką (proporcjonalnie do wielkości i zamożności kraju) pomoc, jaką oferują Niemcy, Amerykanie, Czesi. Większość ekonomistów na świecie uważa, że jest to najlepszy sposób, by po pandemii gospodarka szybko się odbudowała i by ludzie cierpieli najmniej, jak to możliwe. Czyli głodna sukcesów PO nareszcie może łatwo zdobyć punkty. Dlaczego po nie nie sięga?
Bo jest też druga strona. Wpływowi neoliberałowie z Leszkiem Balcerowiczem na czele, w PO reprezentowani przez głównego ekonomistę dr. hab. Andrzeja Rzońcę, a w „Gazecie Wyborczej” przez Witolda Gadomskiego. To są rygle, które kastrują w Platformie pomysły domagania się żwawych działań. Bo PO weszła już w konflikt z tym środowiskiem, gdy cywilizowała OFE. Skończyło się to powstaniem Nowoczesnej, która PO odebrała głosy i przyczyniła się do pozbawienia jej władzy.
Neoliberałowie są twardzi. Nie popuszczą. Nawet kiedy bliski opozycji biznes, który reprezentuje Lewiatan, domaga się działań zgodnych z receptą obowiązującą na całym praktycznie Zachodzie. Piórem Gadomskiego i Rzońcy zarzucają rządowi, że wydaje za dużo – nie za mało. A wejść z nimi w konflikt – strach. Od razu sięgają po najcięższy zarzut, że się proponuje socjalizm, czyli ląduje się w jednym worku z Pol Potem, a przynajmniej z Bierutem. ( https://wyborcza.pl/7,75968,25881775,neoliberalnym-doktrynerom-do-sztambucha.html )

Teraz już wiadomo, dlaczego pytam. A rygiel przecież

Słownik języka polskiego tzw. warszawski

Meandry metaforyki publicystycznej

Dobrze jest wychwalać Rządzących poprawną polszczyzną, bo jeśli robi się przy tym kompromitujące błędy, to część odium spada na wychwalanych. Na przykład takie coś

Napisane jest: „sprowadza naszych rodaków zza granicy”. Poprawnie: „z zagranicy”. Bo jest słowo zagranica, jak mówią sąsiedzi: Ausland.

Więcej komentarzy tu nie potrzeba.

A czy jednak by nie można ZZA GRANICY?

Tak, gdy mamy na myśli konkretną linię graniczną albo granicę między polami, na której niejeden coś tłumaczy komuś jak chłop krowie na tejże granicy zwanej też miedzą.

Można, a nawet trzeba, gdy piszemy wprawdzie o zagranicy, ale nie całej reszcie świata poza granicą naszą, tylko np. w zdaniu takim, jakie napisała Paulina Mikuła:

Losy nasze i wschodnich sąsiadów splatają się od dawien dawna, więc to naturalne, że sporo słów przywędrowało do polszczyzny właśnie zza wschodniej granicy. Choć trzeba przyznać, że obecnie nasze relacje są dość chłodne, to rusycyzmów ci u nas dostatek!

Nie zawsze było to w pełni uregulowane; nawet w aktach urzędowych pisano różnie (1938). Tu poprawnie

A tu nie bardzo:

Dziennik Urzędowy Ministerstwa Skarbu; dziękuję Ci, Google

Jeszcze sto lat wcześniej można było nawet napisać: z za granicy. Nie było słowników ortograficznych, Rady Języka Polskiego, ba, wolnej Polski też nie było, więc normy opierały się na tradycji, zmiany dokonywały się wraz z przyzwyczajeniami kształtowanymi przez wydawców i prasę.

Tomasz Dziekoński, Obraz świata pod względem geografii, statystyki i historyi wszystkich krajów (1843); dziękuję, Google

Podsumowanie

Bywa i bywało różnie, ale lepiej pisać poprawnie, bo wtedy ludzie, jeśli czytają, zwracają uwagę na treść, nie na błędy formalne, w tym ortograficzne.

Człowiek wyzdrowiał. Bardzo dobra wiadomość.
Newsopisarze Onetu z Lubuszczyzny*) nie umieją pisać — tak już będzie.

Oczywiście, że skomentuję

Z ferworem godnym lepszej sprawy, i jeszcze studentki i studentów przez siebie dręczonych napuszczę.
1. Anglojęzyczny przecinek po okoliczniku czasu (po słowie szpitala). Nie jest on ani suwerenny, ani narodowy, lecz papuguje inne narody. U niektórych papugowanie wywołuje pawia (vide Słowacki J.).
2. Nieużywanie litery ę w końcówkach pierwszej osoby nie jest takie najgorsze. Szerzy się przecież pisownia do mnię, wszystkię i nie chcę mi się.
3. Kształt polskiego cudzysłowu i różnice między dywizem i półpauzą to przedmiot wytężonych studiów na elitarnych kierunkach uniwersyteckich, więc mogę tylko odesłać do erudycyjnych dialogów dwóch uczonych mężów, redaktorów Dobrego słownika.

Przypisik

Podobno forma Lubuszczyzna nie istnieje, a gdy się pojawia, to rozjusza mieszkańców Zielonogórszczyzny. Chyba jednak jest dobra, skoro używali jej wysoko wykwalifikowani kanceliści Kancelarii Prezydenta RP.

Podsumowanie

Wszystkim zdrowia życzę, sił, wytrwałości w stanie epidemii.
Każdy łapie równowagę, jak umie.

Kiedy tłumaczę w różnych miejscach, że trzeba odmieniać nazwy własne, odmieniać to, co się da odmieniać, zakładam, że istnieją wspólne dla wszystkich granice, być może to ja hasam po rubieżach, a słuchające mnie osoby skłonne są polską fleksję stosować w węższym zakresie. Błądziłem.

Jerzy Kwaśniewski na Twitterze, publikuję w dobrej wierze

Pozew przeciwko Facebookowi Irelandowi Ltd. to jednak nowa jakość, nowa rzeczywistość, z której istnienia nie zdawałem sobie sprawy. Czas na wielką reformę wszystkiego.

Objaśniam

Ogłosiłem, że czas na reformę, ale gotów byłem niczego nie zmieniać a tymczasem zmiana polega na tym, że nie można pozostawić kwestii niedopowiedzianych. W edukacji nie ma miejsca na ironię i założenie istnienia wiedzy wspólnej na poziomie choćby szkoły podstawowej. Ktoś zawsze mógł wtedy być pochłonięty czymś innym.

Czy nazwę Facebook Ireland Ltd. należy odmieniać? Na pewno odmieniamy nazwę sieci społecznościowej Facebook — publikujemy na Facebooku, otwieramy Facebooka albo Facebook (biernik) i tak dalej (tabela odmiany w Dobrym słowniku). Nie odmieniamy jednak słowa Ireland, które być może znaczy po angielsku „Irlandia”. Znamy podobne firmowe nazwy „Coś Tam Polska”. Zazwyczaj ich nie odmieniamy albo odmieniamy pierwszy element, gdy się go da odmienić. Niech przykładem będzie firma TEVA Polska. Użyć w dopełniaczu, to jest formy „Tevy Polska” w całym Google’u jest ledwie kilka.

W większości użyć występuje słowo „firma” albo uznajemy, że istnieje ono jakby domyślnie, dlatego mówi się o (firmie) Teva Polska czy o zarządzie (firmy) Teva Polska. Na pewno nie: *Tevy Polski, nie: *Teva Polski.

Nie jest to wywód omawiający sprawę całościowo, przekonałem. Zwracam jednak uwagę, by kierując się słuszną zasadą o fleksyjności polszczyzny, nie popaść w przesadę, czyli nie odmieniać tego, czego reszta użytkowników języka polskiego nie odmienia.

Pośpiech i waga spraw, gdy koronawirus i kwarantanna, sprawia, że media mniej dbają o jakość języka informacji. Można więc wskazywać młodzieży studenckiej, nauczanej zdalnie, przykłady błędów, których należy unikać. Dziś jeden z nich, makaroniczny i nieekonomiczny.

Koronawirus na Podlasiu

A może tylko w województwie ze stolicą w Białymstoku. Wirtualna Polska donosi, że pierwsza osoba zarażona w tym województwie to…

Znany czy nie, życzę zdrowia

Ale pisze, kalkując (małpując — to słowo wkrótce wyjdzie z użycia jako obrażające małpy) składnię łacińską, nawiązując do jakiejś sarmackiej staropolszczyzny. Poprawnie i krócej: okazał się nim polski muzyk.

Być czy też nie być?

Gdybym był był komilitonem pana Zagłoby, to zapewne rad bym był widział być taki język w moich uściech. Ale wiosną 2020 r. przyjmijmy do wiadomości, co słowniki (Dobry słownik) mówią, że takie okazał się nim !być to częsty błąd. Podobnie jest z pseudoeleganckim, a zdradzającym braki językowe !wydaje się być. Niby w polszczyźnie wiele skrótów, ale panuje także moda na wyrażenia dłuższe, bynajmniej nie lepsze.

Jaka jest młodzież? Okropna lub wspaniała. Ale co to młodzież? Zbiór młodych ludzi. Ale o zbiorze trzeba mówić w liczbie pojedynczej, zaś o kilku jego elementach — w liczbie mnogiej.

Zatem czy Straż Miejska może legitymować młodzież i przepytywać, dlaczego nie są? Nie bardzo. Pandemia potęguje erozję gramatyki?

Młodzież jest. Młodzi ludzie są.

Mało mamy opisów tego, jak żyje się w mieście, np. Krakowie, w czasie zarazy. W XVI wieku dwór królewski się ewakuował, wraz z nim sekretarze, kronikarze, kanceliści, skrybowie i reszta piśmiennych, więc cennych dla państwa ludzi. A zaraz było niemało. Czytamy w Encyklopedii Krakowa:

Od ok. poł. XIV w. do 1 poł. XVIII w. cyklicznie nawiedzała kontynent eur. dżuma, zw. także czarną śmiercią; pierwsza e. dżumy 1346–51 (w Polsce 1348–50) pochłonęła 25 mln ofiar, tj. ok. połowy ludności Europy; w Kr. umierało dziennie 40–50 osób, gł. ubogich mieszkańców przedmieść; nawrót zarazy 1359–60 spowodował śmierć kilku tysięcy osób (wg J. Długosza 20 tys.); następne e. nawiedzały Kr. m.in. 1363 lub 1364–65, 1370–72, 1383–85, 1425, 1430, 1451–52, 8-krotnie w latach 1454–82, 13-krotnie 1496–1526. Duża częstotliwość zaraz (e. o mniejszym nasileniu występowały co kilka lat) powodowała ogromne straty demograficzne, np. w czasie zarazy morowej 1543–44 (jednej z najgroźniejszych) zmarło wg dokumentów miejskich 12–14 tys. osób, tj. ok. połowy mieszkańców Kr. wraz z przedmieściami; kolejne e. wystąpiły m.in. 1547, 1555–56 (najpierw w Mieście Żydowskim, potem wśród ubogiej ludności chrześc. Kazimierza i przedmieścia Garbary, nast. w Kr. właściwym), 1571–72, 1588 (zaraza pochłonęła 6,3 tys. ofiar), 1591–92, 1599–1601, 1622–23; w czasie e. „czarnej śmierci” (zapewne dżumy lub czarnej ospy) 1651–52 w Kr. zmarło łącznie ponad 30 tys. osób, trwająca z przerwami 1676–81 zaraza pochłonęła 22 tys. ofiar; spustoszone wojną północną i obcą okupacją miasto 1707–10 nawiedziła prawdopodobnie pierwsza e. tyfusu, która zabrała w samym Kr. 7,2 tys., w okolicy — 12 tys. ofiar. Podczas e. część mieszkańców (zwł. bogaci mieszczanie, duchowni i szlachta, także rodzina król.) opuszczała miasto, w którym pozostawała gł. biedota, a także niezbędni dla utrzymania porządku funkcjonariusze, w tym przedstawiciele władz miejskich, z wyposażonym w nadzwyczajne uprawnienia burmistrzem powietrznym na czele (wyróżnili się m.in. 1676–78 J.G. Zacherla, 1707–10 M. Behm); obowiązywał zakaz zgromadzeń, zamykano karczmy, szkoły i łaźnie (niekiedy zabraniano nawet wygłaszania kazań), ograniczano handel na Rynku Gł. i ulicach, dbano o wywożenie śmieci i oczyszczanie ulic z odpadków, usuwano z miasta żebraków i włóczęgów; niektóre bramy miejskie zamykano, w innych ruch był kontrolowany; domy, w których stwierdzono chorobę, zamykano od zewnątrz; izolowanych w lazaretach chorych utrzymywano ze środków miejskich i dotacji prywatnych, pomocy udzielali także dostojnicy Kościoła (m.in. działalność biskupów A. Trzebickiego i K. Łubieńskiego); zatrudniano grabarzy, którzy grzebali zmarłych poza obrębem murów miejskich, m.in. przy kościołach Św. Gertrudy, Św. Sebastiana, Św. Piotra na Garbarach (w okolicy ob. ul. Łobzowskiej) oraz Św. Małgorzaty na Salwatorze. W XVIII w. nawiedziły Kr. kolejne e., m.in. 1783 febry, 1784 ospy, 1789 zimnicy i ospy. W 1795, ze względu na poważne zagrożenie epidemiczne, zabroniono pochówków na cmentarzach w obrębie murów miejskich; do czasu powstania ogólnego cmentarza poza miastem (…) zmarłych grzebano przy kościołach Św. Filipa i Jakuba na Kleparzu i Św. Piotra na Garbarach. Mimo postępów wiedzy med. i zaostrzenia przepisów sanitarnych w XIX w. pojawiały się w Kr. groźne e.; 1801 w Szpitalu Św. Łazarza po raz pierwszy zastosowano szczepienia przeciw ospie, jednak jeszcze w czasie e. 1818 śmiertelność wśród dzieci dochodziła do 80%; 1806 wystąpiła w Kr. nieznana e. przywleczona przez rannych żołnierzy (umierało dziennie ok. 100 osób); kilkakrotnie nawiedzała Kr. cholera, m.in. 1831 (zmarło 1,4 tys. osób), 1849, 1855 (1,2 tys. ofiar), 1866, 1873 (ostatnia większa e. w Kr. — ok. 1,6 tys. ofiar) oraz 1892–93, ok. 3,9 tys. osób zmarło w czasie e. duru brzusznego 1846, 1852 zanotowano wiele śmiertelnych zachorowań na odrę. Sytuacja poprawiła się po otwarciu 1901 wodociągów miejskich.

Nie było lekko. Ale ja tylko o rozprzężeniu dyscypliny ortograficznej w mediach.

Analitycy napisali komentarz

Na wszelki wypadek

Gdyby ktoś nie pamiętał, bo tyle się wokół dzieje, przypominam: teraz obowiązuje pisownia na razie. Ale w „młodzieżowej” formie pożegnania: nara. Dozo.

Dopisek

Jednak coś się dzieje. Polemiki są tak szybkie, że w tweetach osób publicznych to, co łączne, się rozdziela.

Nie wiem, jak to działa, ale działa. Leguralnie nowoczesne, mucha nie siada. Mówię o BLIK-u i płaceniu BLIK-iem. Rach-ciach i po krzyku, to znaczy — forsa z konta, w zamian za jakieś coś. Ale…

W 3-ech — nieperfekcyjnie

„W 3-ech prostych krokach”? Gdyby były proste, to wystarczyłoby samo 3. Jeśli ta prostota dla kogoś za trudna, to zmieściłby się zapis „trzech”. Nożeż.

Pewnie, że to nie jest koszmarny błąd, ale przecież koszmarne błędy to sami wyłapiemy albo nam wskaże grafik, a korektorzy są od tych nieco zakamuflowanych albo udających formy legalne. Pewnie, że można to tłumaczyć artystyczną wizją kreatorów reklamy. Przecież ja tylko piszę o tym, co mi w oko wpadło, a nie idę z tym do sądu. Mimo to jakoś mnie ta trójka w kółku do niczego nie przekonuje, za serce nie chwyta. Żeby coś było proste, to nie muszę liczyć kroków, bo to tylko dwutakt zaburza, trójskok spala itd.

Nie 3-ch! Istny dramat ozdobiony śpiewem i tańcami.

Tak, jasne, możemy znaleźć dowody, że dawniej różnie pisano. Ale teraz nie jest dawniej. Mamy już rok 2020, a nie tysięczny ośmsetny czterdziesty dziewiąty.

BLIK działa, a forma 3-ech jest niepoprawna. I to się nie spina, stąd moja może przesadna spina.