Słowo dość popularne, a przy ideowych i społecznych zamieszaniach jeszcze częstsze. Czy przekabacać oraz przekabacić oznacza przekonać do poglądów słusznych czy przeciągnąć na stronę nie najbardziej godziwą? Tego nie wiem, ale w Wyczesanych rozmowach w Radiu Kraków mówiłem trochę o historii źródłowego słowa KABAT (pochodzenie najciekawsze, bo niejasne) oraz o ciągach skojarzeniowych związanych też z ludowym śląskim słowem kabociorz (albo udający pana, albo hipokryta i zaprzaniec).

Wyczesane rozmowy. Radio Kraków, 11.01.2024.

Przekabacić więc to przerobić kogoś, wciągnąć do innej formacji, przestroić, przebrać, przeformować.

Nie zdążyłem zaś opowiedzieć o tym, że w XVI wieku kabat był jednym z częstych unieruchamiających więźnia narzędzi karnych, w szeregu z łańcuchem, gąsiorem i kuną.

Staram się uzupełniać listę mniejszych lub większych swoich publikacji i wystąpień (mam na to osobną podstronę: Artur Czesak. Publikacje), ale jest coś, czym chcę się pochwalić. Zostałem bowiem zaproszony, jako jedna z osób redagujących drugie wydanie Encyklopedii Krakowa, do napisania i umieszczenia w „Roczniku Biblioteki Kraków” dwóch tekstów biograficznych.

Całość numeru w formie PDF.

W bardzo bogatym treściowo woluminie znalazły się dwa moje teksty o dwóch kobietach z niezwykłego rocznika krakowskiej uniwersyteckiej polonistyki, rozpoczynającego zajęcia jesienią roku 1938: Irenie Bajerowej (z domu Klemensiewiczównie) i o Janinie Garyckiej, nietuzinkowej, choć skromnej postaci, współtworzącej treściowo i plastycznie programy Piwnicy pod Baranami. To ona napisała taką pracę magisterską, że Kazimierz Wyka uznał ją za doktorat! To u niej długie lata mieszkał Piotr Skrzynecki.

Obie bohaterki studiowały polonistykę, także tajnie podczas wojny, życie każdej z nich było niezależne i twórcze. To miara wielkości trudnych czasów.
Piszę o tym dziś, bo już całkiem niedługo nowy tom rocznika, w którym m.in. będziemy wspominać zmarłego 8 kwietnia 2021 r. doktora Stanisława Dziedzica, twórcy i dyrektora Biblioteki Kraków, redaktora naczelnego Rocznika.
O Bibliotece Kraków mówili niedawno w rozmowie z red. Jackiem Bańką w Radiu Kraków Kultura p.o. dyrektor Agnieszka Staniszewska-Mól i kierujący Działem Promocji Piotr Wasilewski.

Proszę nie sądzić, że wchodzę w buty profesora Henryka Markiewicza, który w swoich zapiskach, dopowiedzeniach czy w dziale camera obscura publikowanym, jeśli dobrze pamiętam, w „Dekadzie Literackiej” (a wcześniej w „Przekroju”?) wytykał rozmaite błędy, uchybienia, pomyłki, zazwyczaj niebanalne pojawiające się w publikacjach literackich i naukowych. Sam zresztą też nie był nieomylny: proszę zajrzeć do znakomitego jak zwykle wpisu w blogu Kompromitacje. Nie sam sprawę odkryłem, ale chcę ją opisać jako przypadek dydaktyczny, ważny ze względu na sprawę ogólniejszą, na proces, za przeproszeniem, produkcji książki.

Czasopismo „Oberschlesien in Bild” odnotowało przyłączenie Richtersdorf / Wójtowej Wsi do miasta Gleiwitz / Gliwic

Odkrycie Zbigniewa Rokity

Jeden z ciekawszych dających nam wgląd w sposób powstawania książki w wieku XXI przykładów znajdujemy w niedawno wydanej osobistej, a zarazem śląskoznawczej publikacji Zbigniewa Rokity Kajś. Autor opisuje, jak miejscowość Richtersdorf zmieniała swoje nazwy, jak stała się Wójtową Wsią i jak nagle zaskoczył go fragment Dracha, powieści tak znakomicie przecież udokumentowanej i dbającej o prawdę regionalną, materialną, o detale opisywanych przedmiotów czy procesów.

Wójt Richter został ocenzurowany natychmiast po II wojnie. Powojenna nazwa nawiązuje do niego, ale dyskretnie, jest ukryty, ale tuż pod powierzchnią, wspomniany, jednak niezupełnie. Ulice poniemieckiego Śląska roją się od zakonspirowanych wójtów, wójtów wyklętych, trucheł, które ledwo przysypano. Gdy w Drachu Szczepana Twardocha Josef Magnor, idąc z gliwickiego dworca, zbliżał się do mojego rodzinnego domu, coraz bardziej wstrzymywałem dech: Wilhelmstrasse, Ring, Teuchertstrasse, Ostropka i nagle… Gillnersdorf. A powinno być Richtersdorf. Piszę do autora. Odpowiada: „To głupi błąd — jeden z bohaterów pierwotnie nazywał się Richter, potem, o ile pamiętam, zmieniłem mu nazwisko na Gillner i zrobiłem to automatem w moim programie — i jak widać program zmienił również niemiecką nazwę Wójtowej Wsi”. (Z. Rokita, Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2020, s. 70–71)

A jednak chochlik drukarski z kaszt zecerskich przeniósł się do programów pisarskich koordynujących wątki fabularne, losy bohaterów, do kombajnów zarządzających treścią.
Błąd ten przeszedł również w edycji śląskiej Dracha, bo tłumacz jest tylko tłumaczem (i że akurat jest z Bytomia, redaktor z Rybnika, korektor z Siemianowic), topografii wędrówki bohatera nie miał tak dobrze utrwalonej jak czytelnik Z. Rokita.

Josef dopijŏ, płaci i idzie dalij. Rynek. Uliczkami Starego Miasta doszoł na Teuchertstraße. Wszyjsko znōme. Idzie pōmału, mijŏ piykne panie i kobiyty ôblyczōne po chopsku, piykne panie ôsprawiajom po niymiecku, a chopiōnki niy. (…) Mijŏ małõ kasarniã ôd ułanōw, urzōnd ôd landrata, kasarniã ôd regimyntu infanteryje, przi kerym sużōł, mijŏ Proviantamt, przekrŏczŏ most nad Ostropkōm i wychodzi w Gillnersdorf, ôstawiŏ za sobōm wynośny kōmin ôd cegelnie i idzie dalij. (Szczepōn Twardoch, Drach, edycyjŏ ślōnskŏ, przekłŏd Grzegorz Kulik, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2018, s. 25)


Proszę sobie posłuchać. Okazuje się, że pieśń adwentowa, która wydaje się odwieczna, ma historycznego autora, a jest nim oczywiście Franciszek Karpiński.

Czy to nazwa autentyczna? A może wymyślona? Na pewno nie pomoże nam przedwojenna encyklopedia:

Kliszczacy. plemię górali polskich, zamieszkujących Gorce; nazwa ma pochodzić od spodni „w kliszcz” ściągniętych. Noszą gunie bronzowe, dłuższe niż inni górale, ze skromnem obszyciem, spodnie szersze, bez ozdób; mieszkają w chatach dwuizbowych. Jest to ludność uboga; emigracja sezonowa i zamorska jest częstem zjawiskiem. Charakterystyczne opisy z życia kliszczaków daje w swych utworach powieściowych Wł. Orkan.

Gwiezdny Baca narysował tak:

Opowiadałem o tym na żywo, ale bez publiczności. Zapraszam.

W szóstej minucie wywiadu Abramowicz opowiada o losach kaplicy i cmentarza, który „zniesiono” kilkadziesiąt lat temu, a ziemią (z kośćmi) wzmacniano miejscową drogę. Pod koniec ok. 11:30 wspomina książkę Iriny Odojewcewej Na bieriegach Sieny, gdzie znajduje się wzmianka o Studzionkach jako miejscowości, w której dzieciństwo przeżył poeta rosyjski Gieorgij Iwanow (1894–1958):

Поэт Мицкевич, посетивший их когда-то, посвятил им стихи, начинавшиеся — в русском переводе —
Ева потеряла рай,
Но нашла его снова в Студенках.
В этом «найденном Евою рае» и прошли райские годы детства Георгия Иванова, Юрочки, как его звали.

[Poeta Mickiewicz, który kiedyś je odwiedził, poświęcił im wiersze, zaczynające się słowami „Ewa utraciła raj, / Ale znalazła go w Studzionkach”. W tym to „raju odnalezionym” minęły rajskie lata dzieciństwa Gieorgija Iwanowa, Juroczki, jak go nazywano.]

Historia ta opisana również została w książce, przywołanej w białoruskiej Wikipedii pisanej oficjalną ortografią. Czytamy otóż we wspomnieniach ks. Jerzego Kalinowskiego, najmłodszego brata Józefa znanego jako św. Rafał Kalinowski (1835–1907), inżynier, powstaniec, karmelita bosy:

Na zachód od domu rozciągały się dwa olbrzymie, z sobą połączone przepływającą przez nie rzeczką, stawy, które Mickiewicz w Panu Tadeuszu opisał. Na południe i na wschód od domu rozciągał się olbrzymi prześliczny park, bardzo pięknie zarysowany, zaludniony wszystkimi gatunkami krajowych drzew w najpiękniejszych okazach: stuletnie dęby, lipy, modrzewie, sosny, graby i skromne, a tak piękne ze swoją białą korą i srebrnym liściem brzozy płaczące, krzewy bzu, jaśminu i róż, a wszystko to |…] na prześlicznym […] trawniku, ze zwierciadlaną szybą stawów, z rzeczką wijącą się jak wąż przez trawniki, z mostkami zgrabnymi, rzuconymi na tę rzeczkę, czyniły Studzionki małym ziemskim rajem. Tak go też nazwał Mickiewicz, który odwiedzał Studzionki i w albumie gospodyni domu napisał te słowa:

„Ewa raj utraciła,
Tyś go, pani, stworzyła”.

Słowa te następnie zostały wykute na kamieniu, który przed niewielu laty był jeszcze w parku, za ogrodem owocowym, na drodze na cmentarzyk miejscowy [podkreśl. AC]. Na tym cmentarzyku w gotyckiej otwartej kapliczce jest pochowana pani Zofia z hr. Rozwadowskich Gruszecka, matka Wiktorowej Kalinowskiej, jej stryjeczna siostra, wielkich cnót chrześcijańskich niewiasta, Joanna hr. Rozwadowska i Wiktor Kalinowski. (ks. Jerzy Kalinowski, Rodzeństwo, [w:] Wychwalajcie mężów sławnych. Wspomnienia o świętym Rafale Kalinowskim, wybrał i oprac. Czesław Gil OCD, Kraków: Wydawnictwo Karmelitów Bosych, 2008, s. 22)

W Panu Tadeuszu

Czyli że ten fragment ósmej księgi arcypoematu miałby zawierać studzioneckie reminiscencje:

Zaiste, okolica była malownicza!
Dwa stawy pochyliły ku sobie oblicza
Jako para kochanków: prawy staw miał wody
Gładkie i czyste jako dziewicze jagody;
Lewy, ciemniejszy nieco, jako twarz młodziana
Smagława i już męskim puchem osypana.
Prawy złocistym piaskiem połyskał się wkoło,
Jak gdyby włosem jasnym; a lewego czoło
Najeżone łozami, wierzbami czubate;
Oba stawy ubrane w zieloności szatę.

Kto wie, legenda bywa trwalsza niż materialna pamięć.

Cmentarzyk zniszczono, a kamień?

A kamień odnalazł właśnie A. Abramowicz, w piwnicy, niedaleko od cmentarzyka.

Я знайшоў той камень! Камень з выбітым надпісам,як і ў альбоме гаспадыні маёнтка Студзёнкі, што пакінуў А. Міцкевіч. Камень умураваны ў сцяну склепа. Памер бачнай часткі 85см. на 64см. Склеп непадалёк ад былых панскіх могілак. Выглядае, напісана почыркам А. Міцкевіча.

Napis jest do góry nogami. Co faktycznie napisano?

Ewa raj utraciła,
Tyś go wskrze
??          siła
Mickiewicz

Mamy więc inną wersję tekstu: WSKRZESIŁA, a nie STWORZYŁA, brak słowa PANI. Tyś go wskrzesiła wydaje się pewne, ale co jest lub było na początku trzeciego wersu — pewne nie jest. Czy dukt pisma jest istotnie XIX-wieczny? Raczej tak, ale jeśli dobrze widzę „raj”, to znaczy, że to koniec wieku, bo wcześniej napisano by „ray”.

Czy to te Studzionki?

Kamień by przemawiał za tymi właśnie Studzionkami, ale gwoli ścisłości dodajmy, że dostępny w Wikipedii biogram poety Iwanowa łączy go z jakimiś Studionkami należącymi do gminy Siady (lit. Seda), na wschód od Możejek, wówczas w gubernii (świadomie piszę przez -ii) kowieńskiej, w powiecie Telsze.
Kamień przemawia za rejonem nieświeskim, pamięć Jerzego Kalinowskiego podyktowała co innego. Podał bowiem powiat nowogródzki, a nie nieświeski:

Studzionki należały przed latami do książąt Radziwiłłów, potem dostały się jako dożywocie hrabiemu Rozwadowskiemu, jenerałowi w[ojska] p[olskiego], który był 1o voto żonaty z wdową Morawską, siostrą księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” [1734-1790], 2o voto z Wągrodzką, matką sześciorga dzieci, z których jedną była wymieniona Zofia za Aleksandrem Gruszeckim, i z tego małżeństwa było troje dzieci; najstarszą była Maria, żona Wiktora Kalinowskiego.
Studzionki po śmierci jenerała Rozwadowskiego były dzierżawione przez Gruszeckich, potem przez Kalinowskich. Leżą w mińskiej guberni, w pow[iecie] nowogródzkim (Notes J. Kalinowskiego, Archiwum [Krakowskiej] Prowincji Karmelitów Bosych, AP 111, s. 24–26).

Czyżby to pomyłka wynikła przez skojarzenie z Mickiewiczem i Nowogródczyzną? Sprawy nie ułatwia i to, że miejscowości o polskiej nazwie Horodziej znajdowały się i blisko Mińska, i w powiecie nowogródzkim, o czym zaświadcza Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (t. 3, s. 152). Wspomnienie Radziwiłłów sprzyja uznaniu wyższości lokalizacji nieświeskiej. No i ten kamień.

Legenda i prawda. Żywot tekstualny

Jakie jest powiązanie z pamięcią o Mickiewiczu, który żył w pamięci swoich rodaków w Litwie? Zdaje się, że biografie ani encyklopedia mickiewiczowska Instytutu Badań Literackich PAN (2001) nie wspominają wizyty w Studzionkach, a zbiory twórczości nie zawierają wpisu w albumie (imionniku Zofii Rozwadowskiej). Dwuwiersz pojawił się jednak w druku już wcześniej, stale wiązany z karmelitą Kalinowskim. Najpierw w książce Joseph Kalinowski: officier du génie dans l’armée russe, exilé en Sibérie, carme déchaussé d’après ses mémoires et sa correspondance, influence contraire du catholicisme et du schisme moscovite sur la civilisation:

Autor: Jean-Baptiste Bouchaud (1851–1932), karmelita, który przyjechał do Czernej w roku 1880, by pomóc w odnowie życia zakonnego. W gromadzeniu materiałów o ojcu Rafale pomagał ksiądz Jerzy Kalinowski. Dziękuję, Google Books!

Jest to więc ten sam przekaz z pamięci rodzinnej. Czyżby więc elementy wersu trzeciego oznaczone przeze mnie jako ?? miały być literami „ni” ze słowa „Pani”, a układ utworu częściowo dwukolumnowy:

Tyś go | wskrze
Pani     | siła

Byłoby w tym coś barokowego, choć układ pisma na kamieniu wcale nie musi oddawać wpisu w albumie. Wskrzesiła może być czasownikiem bardziej przemyślanym, więc z większym naddatkiem poetyckości (i słusznej teologii) niż stworzyła. Kreacja bowiem w rajskich kontekstach przysługuje Kreatorowi. Ale to już rzecz dla mickiewiczologów, jeśli zechcą włączyć te słowa do korpusu poezji Wieszcza.

Zagadka edytorska. Niewielka, lapidarna w sensie ścisłym.

Adresat listu

To nie jest wpis polityczny, choć o politykach mowa. Może kiedyś będzie mowa o różnicach politycznych w języku, wszak są słowniki, które to opisują, na czele z Dobrą zmianą Katarzyny Kłosińskiej i Michała Rusinka oraz Pancerną brzozą Galopującego Majora. Systemowe zjawiska językowe zazwyczaj są ponadpolityczne, co nam dziś zilustrują „pisowiec” (choć dziś w innej partii tworzącej Zjednoczoną [wciąż?] prawice) i „lewaczka” (Nowoczesna, Teraz!, SLD).

Dziś celownik

Celownik jest w odwrocie? A może to archaiczne celownikowe –u ekspanduje? Ostatnie piętnastolecie dostarczyło wielu przykładów. Już w 2012 roku wspominałem indagowany przez red. Renatę Radłowską przejęzyczenie (nie ma przejęzyczeń bez podstawy fonetycznej — otaczające głoski mieszają lub psychicznej — myślimy też o czymś innym) Zbigniewa Ziobry.

Z. Ziobro i celownik

Antoni Macierewicz przynosi wstyd (komu? czemu?)

Znalazło się też nagranie z 2016 roku, w którym polityczka popełnia ten sam błąd.

Dziennikarze transmitują

Tak, media i dziennikarze czasem omawiają błędy, ale częściej, jako że mają słuch i dar naśladownictwa, powtarzają słowa, formy i akcenty polityków i ogólniej ludzi znanych, z którymi żyją w symbiozie. „Naszemu kraju” szerzy się nie tylko w mowie (zastrzegałem, że każdemu się może omsknąć końcówka), ale i w piśmie, co jest sprawą gorszą i bardziej symptomatyczną. Czyżby autor i redakcja nie dostrzegli błędu? Oto przykład z serwisu sport.pl (13.07.2018):

A może wpływ ze wschodu?

Nie chodzi mi nawet, choć należy o tym wspomnieć, o współczesny duży kontakt językowy polsko-ukraiński. Niewykluczone, że w rozmowach, czyli w polszczyźnie osób, których pierwszym językiem jest ukraiński lub rosyjski, pojawia się forma kraju w celowniku. Działo się tak i znacznie dalej na wschód, na ziemiach dziś ukraińskich, a wówczas pod władaniem rosyjskim, z silnym wpływem kulturalnym polskim, niemal dwa wieki temu. To znamienny i ciekawy przykład współbrzmienia języków, zmieniania językowych kodów, wzajemnej zrozumiałości języków ludzi wspólnie żyjących, a nawet w druku przeskakiwania z alfabetu łacińskiego na grecki, polskiego na ruski, z niemieckim cytatem, gdy potrzebny:

List Mychajła Gerowskiego do brata Jakowa (Яків Ґеровський, 1794–1850), profesora uniwersytetu we Lwowie, pisany w Wiedniu 3 listopada roku 1834 po polsku. Źródło: Українсько-руський архив, Історично-фільософічна секція Наукового товариства ім. Шевченка, t. 3: Матеріяли й замітки до історії національного відродження Галицької Руси в 1830-1840 рр. Додаток: До історії москвофільства в Угорській Руси; зібр. і пояснив М. Тершаковець, Львів 1907, s. 39–40.

Podsumowanie

I z błędów nauka płynie.

Skończyło się powstanie styczniowe, nastał pozytywizm odcinający się od porywów ducha i mistycznych uniesień. Praca, przyziemna, ale owocna miała być ważna. Naukowo zainteresowano się też ludem. Tak, to była garść banalnych i uproszczonych elementów wiedzy, którą nabyliśmy w okolicach matury.

Wyprawa w Tatry

„Opiekun Domowy” z 1865 r. opisał wyjazd z Krakowa w Tatry. Nie będziemy jej tu całej streszczać, bo skupienie się na detalu — bywa — daje do myślenia. Na pewno jest tak, że droga z Krakowa na południe zupełnie nie była znana warszawskim redaktorom i zecerom. Nie umieli bowiem odczytać z rękopisu nazwy Pcimia, więc literki się obróciły i nikt ich nie poprawi; zamiast w Pcimiu jest w Peimin.

Pcim

Stylizacja językowa budzi pewną wątpliwość. Kur nie jest najczęstszą góralską wersją nazwy samca kury domowej. Ale panoczku (powinno być przez –c-) daje jakiś pozór autentyzmu.

Dojechali do Szaflar

Szaflary, dawna wieś i sławna, ale autorowi, którym mógł być Michał Bałucki, nie przypadła do gustu:

Niecałe pół mili za Nowym-Targiem jest wieś Szaflary. Jest to jedna z najmniéj wdzięcznych wiosek podhalańskich. Okolica skąpa w lasy, chaty ścieśnione i gęsto zbudowane, rzadko gdzie ocienione drzewkiem. Dwór sam w szczerem polu kawałek od lasu ponuro wygląda, zdaje się, że umyślnie uciekł od wsi, z pogardy dla brudnego ludu, a może i z obawy przednim, bo gdy o dziedzicach zagadasz ludowi, to się schmurzy i zamruczy coś jak przekleństwo i skargę.

W oczy rzuca się pochylony krzyż i studzienny żuraw.

Szaflary 1865

Widok archetypicznie wiejski, ale czy takie studnie w Szaflarach były? W leksykonie Józefa Kąsia studnia to niewielkie hasło. Były studnie tu i ówdzie, ale jest też i cytat, w którym informator(ka) wspomina, że studzien nie było, a wodę nosiło się z potoka.
Kształt domów, ich dachów (czym krytych?), układ drzwi i okien, kominy? Z czym to porównać? Czy są inne rysunki z tamtego czasu?

Co widzę, gdy patrzę?

Czy więc Wojciechowski rysował z natury, to jest z kultury, zmaterializowanej? Pytanie zawisło.

Liczne są dowcipy o tym, co też dzieci i lud prosty słyszą i wyśpiewują w kolędach. Znakiem współczesnych czasów i miłości do pand olbrzymich jest dość powszechne u przedszkolaków śpiewanie „Gdy śliczna panda syna kołysała”. Tematem jednak dzisiejszego wpisu nie są lepsze lub gorsze żarty z dzieci i kolęd, lecz pieśń rozbrzmiewająca w całej Polsce z okazji Uroczystości Objawienia Pańskiego, Trzech Króli znaczy, najuczeniej — Epifanii.

Jednym z pierwszych znanych mi wydań kolędy autorstwa Stefana Bortkiewicza (źródło) jest śpiewnik ks. Jana Siedleckiego z roku 1876.

Nie ma przecinków!

W zamieszczonej we wzmiankowanym śpiewniku wersji nie ma przecinków w pierwszych wersach dwóch pierwszych strof.

A nie ma tych przecinków, bo tu mamy do czynienia z nieoczywistą składnią. W późniejszych publikacjach tekstu przecinek się pojawił, ale po słowie świata, sugerując, że adresatami tekstu i dawcami tytułu utworu są Mędrcy świata.

Niekoniecznie MĘDRCY ŚWIATA

Przecinek jest ważny, przecinek oddziela wołacz od reszty. Trzeba pomyśleć samodzielnie. Jam to uczynił i teza moja (zapewne nie jestem pierwszy, ale może AD 2020 tak) jest następująca.
Tekst poprawnie podzielony to:

Mędrcy, świata monarchowie… (czyli: monarchowie, władcy świata, ze świata, świeccy władcy, przy tym mędrcy)
i dalej
Mędrcy, świata złość okrutna Dziecię prześladuje
Kto prześladuje Dziecię? Dziecię prześladowane jest przez okrutną złość (tego) świata.

Może jednak MĘDRCY ŚWIATA?

Przecinki są ważne, ale dokładność ich stawiania w różnych czasach była różna, konwencje się zmieniały. Na przełomie XVIII i XIX wieku ochoczo rozdzielano przecinkiem grupę podmiotu od grupy orzeczenia, co dziś nam się wydaje blamażem i szczytem interpunkcyjnej ignorancji.
W Pastorałkach i kolędach, czyli piosnkach wesołych ludu (1871) mamy wersję bez przecinka w strofie pierwszej, ale z wydzieleniem mędrców świata w strofie drugiej:

Dlaczego „mędrcy świata” mi się nie podobają?

Pytanie, czy chwalimy naukowe na swój sposób dociekania magów. Jeśli tak, to nie ma niczego negatywnego w nazwaniu ich mędrcami świata. Dzięki badaniom przyrodniczym doszli do poszukiwania i poznania Zbawcy.
Częściej jednak, i z biblijną podstawą, mówi się o mądrości tego świata jako czymś, co blokuje otwarcie się na objawienie Boże (Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga — 1 List do Koryntian 3,19), więc mędrzec świata jest w kaznodziejstwie metafizycznym ignorantem:

To ilustratywny cytat z Mów do ludu wiejskiego.

Podsumowanie

Jeśli mędrcy (trzej królowie) są mądrzy, to słowo świata ma być po przecinku. Biedne ofiary inwersji składniowej i synonimii frazematycznej.