Dziś rano usłyszałem w Radiu Kraków, że umarł działacz kulturalny, społeczny, regionalny, samorządowy, były senator Franciszek Bachleda-Księdzularz (biogram w serwisie Watra.pl). Dla mnie przede wszystkim Poeta, który pogodził modlitwę króla Dawida, frazę Kochanowskiego i podhalańską gwarę w Tatrzańskim Psałterzu Dawidowym. Zaczynająca książkę poetycka parafraza modlitwy Ojcze nasz kończy się takim westchnieniem:

Hej, kiebyś jesce Boze
zbawieł mojom duse!
O to pieknie pytom
i zabiegać muse.

Niekby tak sie stało!
Boze! — Moja Miełość!

Niechby tak się stało. Requiescat in pace

PSALM LXV

Dziękczynienie za dobrodziejstwa

Królu na ziemi i na wielgim niebie!
Kwała w Syjonie wdzięcno ceko Ciebie!
Tam obietnice Tobie poślubione
bedom ziscone.

Ku Tobie, który prośbami ludzkimi
nie gardzis, zgichnom się syćka, co po ziemi
okrągłej chodzom — miełośnicy wiecnych
darów słonecnych.

Teroz mój Boze downe nase złości
nom dolegajom, zaś my w Twej litości
nadziejom momy, ze nom choć nieprawym
bedzies łaskawym.

Scęśliwy, kto sie upodoboł Tobie,
kogoś Ty obroł przyjocielem sobie,
coby przebywoł w Twoim chramie świętym,
do Nieba wziętym.

My Twojej wiecnej dobroci ufomy,
ze w Twym kościele wartko stanąć momy
i zazyjemy radości pieknego
Nieba Twojego.

Okozes łaske, swoje miełosierdzie —
cudowne ludziom wiernym zaufanie,
z tyk ziemskik grani i turni,
i cornej przepaści.