Zaraz Niedziela Palmowa, ale w Wyczesanych rozmowach już było kiedyś o tym, że komuś potrafi odbić palma, więc antycypując Pesach i czytania chrześcijańskiej Wigilii Paschalnej, wspomnimy Księgę Wyjścia i budzące grozę, dla wierzących wzniosłe, sceny kolejnych klęsk spadających na faraona, jego serce, sługi i lud.

Plagi spadają

O plagach powszednich i nadzwyczajnych rozmawiałem z Redaktor Anną Piekarczyk. Proszę posłuchać

Artur Czesak, Wyczesane rozmowy, Radio Kraków, 30 marca 2023 r.

Szyldy — istna plaga!

Klemens Bąkowski, O wartości zabytków świeckiego budownictwa Krakowa 1897, s. 12 (przypis)

Czartoryscy? To nic osobistego

Mamy więc zapożyczenie słowa plaga do polszczyzny. Powstał następnie frazeologizm biblijnej proweniencji (biblizm) plaga egipska, plagi egipskie, dziesięć plag egipskich, a stąd już prosta droga, którą poszło wiele jednostek frazeologicznych tego typu, czyli modyfikacja, sekularyzacja, a nawet hiperbola, czyli jedenasta plaga egipska, według wesołych, a często finansowo gołych emigrantów paryskich z XIX wieku: to Czartoryscy.

Album Pszonki, 1845

O Pszonce trzeba by kiedyś coś napisać, a może i o książętach Czartoryskich, nie bez zasług dla kultury narodowej.

Dziś w Wyczesanych rozmowach w Radiu Kraków zastanawialiśmy się, czy można się w historii zapisać złotymi zgłoskami albo głoskami. Pierwsza myśl była taka, że coś nie w porządku jest z tym wyrażeniem, dość częstym, obecnym też w słownikach frazeologicznych, bo pisze się litery, a głoski i zgłoski wymawia. Było w zerówce. Zapraszam do posłuchania

Wyczesane rozmowy. Radio Kraków, 9 marca 2023 r.

Niektórzy usiłowali racjonalizować. Wśród nich profesor Andrzej Markowski, który w książce pod tytułem 500 zagadek o języku polskim pisał, że głoski zapisać nie można, ponieważ jest bytem tylko dźwiękowym, ale zgłoskę już można, ponieważ sylaba (bo to oznacza słowo zgłoska) może być zapisana jako ciąg znaków literowych. Trochę to karkołomne. Wytłumaczenia opisanej wyżej konfuzji należy bowiem szukać w historii języka polskiego, a nie w spekulacjach nad współczesną semantyką leksykalną i grafią.

Głoska mianowicie to jeden z osiemnastowiecznych neologizmów umiędzynarodawiających polszczyznę. Profesor Andrzej Bańkowski w swoim Etymologicznym słowniku języka polskiego datował słowo głoska na rok 1788 i tak pisał:

Jeden z wielu nowotworków Jacka Przybylskiego (1756–1819), jeden z kilku, które się trwale przyjęły. Gramatycy wkrótce jednak zmienili znaczenie na ‘jednostka fonetyczna języka’.

Jacek Idzi Przybylski. Zawdzięczamy mu wiele słów, ale chyba nie głoskę.

I oto wyjaśnienie. Gdy zaczęto mówić o zapisie złotymi literami, używano modnego i na gruncie rodzimym utworzonego słowa głoska, które miało być, ale długo nie pobyło polskim odpowiednikiem łacińskiego littera. Późniejsze zmiany terminologiczne przekazywane dziatwie w szkołach nie tknęły utrwalonego frazeologizmu.

Przy okazji udało się cofnąć datę pojawienia się po raz pierwszy słowa głoska w polszczyźnie. Czy stworzył to słowo Jacek Idzi Przybylski? Musiałby to uczynić przed ukończeniem 23 lat, co nie jest wykluczone, ale podawana wyżej przez Bańkowskiego data została obalona. Znalazłem głoskę bowiem jako synonim samobrzmiącej litery, czyli jak dziś byśmy powiedzieli samogłoski, w trzecim tomie słownika Trotza (1779). Pełny tytuł słownika to Nowy dykcjonarz to jest mownik polsko-niemiecko-francuski z przydatkiem przysłów potocznych przestróg gramatycznych, lekarskich, fortyfikacyjnych, żeglarskich, łowczych i inszym naukom przyzwoitych wyrazów przez Michała Abrahama Troca Warszawianina a teraz powtore wydany, przepatrzony, poprawiony i powiększony wielką liczbą mian i słów z nowowydanych autorów wybranych przez Stanisława Nałęcza Moszczeńskiego szlachcica polskiego.

Potrzebuję konsultacji skrzypków i fidelistów, jakież to właściwości miała piąta struna, czyli quinta, że tak wzbogaciła naszą frazeologię. My dziś nos na kwintę spuszczamy, ale dawniej nos mógł się nam robić długi, głowę można było zwiesić ze smutku bez kwinty, a wszystko to przeważnie z poważniejszych powodów niż wydumany z ponoworocznych nudów blue monday.

Spuszczać kwintą, spuszczać z kwinty to zmieniać ton, tracić rezon (i rezonans). Wspomnieliśmy Wacława Potockiego, piewcę chocimskiego zwycięstwa hetmana Jana Sobieskiego (1673):

Osman téż w niespodziane wpadszy labirynty,
Trochę zelży z imprezy, trochę spuści z kwinty,

Wyczesane rozmowy audio

Zapraszam do posłuchania moich wywodów w dialogu z redaktorem Pawłem Sołtysikiem w Radiu Kraków.

Wyczesane rozmowy. Radio Kraków, 19 stycznia 2023 r.

Pomocy! Jak wyglądały anglasy?

Przy okazji zaś ogłaszam poszukiwania. Cóż to był za przysmak: anglasy? Proszę popytać (pra)dziadków o przedwojenne czekoladki z obrazkami. Może w czyjejś domowej kolekcji się zachowały?

A jeśli z Mościsk, to z których? Tych bliżej Lwowa czy Warszawy?

Katalog małych miasteczek wyśmiewanych przez innych zestawił m.in. Michał Misiarczyk w naukowym artykule z analizą socjologiczną, wart wspomnienia jest też blog Opowieści prowincjonalne, ale w Wyczesanych rozmowach dzięki Pani Redaktor Annie Piekarczyk uczyniliśmy krok naprzód, bo poznała ona frazeologizm fujara z Mościc przed wersją bardziej ogólną, czyli fujara z Mościsk. W Zbruczu opublikowano ukraińskojęzyczne dociekania, też warte sprawdzenia (Фуяра з Мостиськ).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Elegant_z_Mosiny#/media/Plik:Elegant_z_Mosiny_(1).jpg

Na zdjęciu powyżej elegant z Mosiny, a ja zapraszam do posłuchania dzisiejszych Wyczesanych rozmów w Radiu Kraków.

Dr Artur Czesak, Wyczesane rozmowy, Radio Kraków, 21.07.2022 r.

Czekamy na mniej i bardziej lokalne uszczypliwostki, które wbrew mojemu pryncypialnemu stanowisku etycznemu jednak wzbogacają język.

Wakacyjne Wyczesane rozmowy w Radiu Kraków toczą się niespiesznie mimo że temat dotyczy alertów wezwań do czynności do aktywizmu do wzmożonego wysiłku.

Z panem redaktorem Pawłem Sołtysikiem omówiliśmy — od końca opowiadam — wakacyjne wspomnienia, które mamy wspólne, czego byłem pewien, czyli czytanie Przygód Tomka Sawyera. Głównym tematem było morskie obrazowanie we frazeologii anglojęzycznej i lądowe we frazeologii polskiej, a punktem stycznym jest frazeologizm Wszystkie ręce na pokładall hands on deck.

Krytycy tego zapożyczenia frazeologicznego zarzucają mu dosłowność i bezsensowność ponieważ hands w angielskim frazeologizmie to zleksykalizowani sailors ‘marynarze’.

Orhan Wasilewski nazywa je hamburgeryzmami, kąśliwie się o nich wyraża w inteligentnym wpisie Maciej Świerkocki:

Jak bowiem ustalić, kto pierwszy wpadł na urzekający w swej prostocie pomysł – który, nawiasem mówiąc, dobrze ilustruje niebezpieczeństwa literalnego „przenoszenia” struktur z jednego języka do drugiego – żeby angielski idiom all hands on deck przełożyć jako „wszystkie ręce na pokład”? Prawdopodobnie źródłem tego bojowego wezwania w polszczyźnie jest korpomowa, jego popularność sięgnęła jednak daleko poza biura, gdyż weszło już ono do języka codziennego, drażniąc dosłownością tłumaczenia i sprzeciwiając się logice. A hand to oczywiście „ręka”, ale także najzwyczajniej w świecie „marynarz, członek załogi”, o czym pomysłodawca przekładu zdaje się nie wiedzieć, w przeciwnym wypadku przetłumaczyłby bowiem ten zwrot jako „cała załoga na pokład”, zachowując jego przenośne znaczenie, wymagające stawiennictwa od wszystkich pracowników czy zwyczajnie: wspólnego, solidarnego działania. Tymczasem „ręka” po polsku to nadal tylko ręka, co sprawia, że „dłonie na pokładzie” brzmią niezręcznie. Bo co w myśl takiej strategii tłumackiej zrobić na przykład ze zdaniem The ship went down with all hands? Przełożyć jako „Statek poszedł na dół (zatonął) ze wszystkimi rękami”?

Moim zdaniem jednak mamy do czynienia uzupełniającą się synekdochą obecną w obu językach.

MEANING: all hands on deck means that everyone must work together because they have a lot of work to do.

https://englzone.wordpress.com/2017/05/16/idiom-2-all-hands-on-deck/

W angielskim już mniej widoczną, w polskim sprawiającą, że angielski idiom po prostu ma sens, a ponieważ w języku źródłowym ma on co najmniej dwie sytuacje prototypowe, w których jest używany, czyli tę bardziej dosłowną nawodną i przenośną, gdzie nie ma pokładu i marynarzy, ale jest praca do wykonania, na przykład w firmie, toteż nie wydaje mi się, żeby należało z przyczyn narodowych potępiać samo zaistnienie tego frazemu w polszczyźnie. Proszę posłuchać zresztą.

To fascynujące, że wyrażenie językowe w ciągu kilkudziesięciu lat może nabrać przeciwnego znaczenia w stosunku do tego, które było znane poprzednim pokoleniom. Była o tym mowa w Wyczesanych rozmowach w Radiu Kraków 31 marca 2022 r.

Wyczesane rozmowy, Radio Kraków, red. Anna Piekarczyk i Artur Czesak

Umieć się znaleźć

Tak, znaleźć się w kropce dla pokolenia urodzonego pod koniec wieku XIX znaczyło ‘znaleźć z trudnej sytuacji dobre wyjście’, dla większości zaś (…) znaczyło to ‘znaleźć się w kłopotliwym położeniu’ (Język Polski 1939, z. 3, s. 95).

Jest wojna, więc przyglądać się trzeba nie tylko agresji fizycznej i językowej, ale bardziej perfidnym manipulacjom językiem, historią i znaczeniami. Zbrodnie i kłamstwa. Smutne Wyczesane rozmowy z gorzkimi konstatacjami o wciąż dużej efektywności wywracania sensów.



W tle rosyjski frazeologizm o następowaniu wciąż na te same grabie, czyli poniekąd słuszne napomnienie, by nie popełniać stale tych samych błędów i nie padać ofiarą własnych manipulacji — ani mocarstwowych, ani narracji o niewinności i byciu obiektem nieuzasadnionej wrogości.

Dziś tłusty czwartek i Wyczesane rozmowy miały być o pączkach i słodkościach. Napaść Rosji na Ukrainę odwiodła nas od tego. Można rzec, że wojna cofnęła nas o wiele wieków, a skumulowana mądrość ludzkości wiele ma do powiedzenia o wojnie.

Si vis pacem, para bellum

Ten, komu przypisuje się autorstwo tej maksymy, powiedział to zupełnie inaczej. Wegecjusz (Publius Flavius Vegetius Renatus), żyjący w IV wieku naszej ery, w Epitoma rei militaris sformułował to tak: „qui desiderat pacem, praeparet bellum”.

Wyczesane rozmowy, Radio Kraków, 24.02.2022. Artur Czesak i Paweł Sołtysik

Najpierw był Heraklit (544–484 p.n.e.)

Heraklit z Efezu w jednym z zachowanych fragmentów mówił, iż wojna jest wszystkiego ojcem i królem.

Polskie mądrości równie gorzkie

Pieniądze — cięciwa wojny (Fabian Birkowski, 1613). Wojna ludzi nie rodzi, ale gubi (tenże, 1621). Miło, doma siedząc, o wojnie słuchać (Knapiusz, 1632). Kiedy się wojna poczyna, to się piekło otwiera.

Kraków, Stradom. Si vis pacem, para bellum.

Co ma Ryczywół do Krakowa, że tak pisano: „Jak o Ryczywole książę biskup warmiński , tak i o Krakowie zamilczano w literaturze i w poezji XVIII w. i nic dziwnego”? Mamy na szczęście wskazówkę na księcia biskupa warmińskiego, to jest Ignacego Krasickiego. On to w poetycko-prozatorskim liście Opisanie podróży z Warszawy do Biłgoraja do Stanisława Poniatowskiego

napisał dwuwiersz, który słynny był cały wiek XIX i część XX, a obecnie o nim głucho (liczba wystąpień w Narodowym Korpusie Języka Polskiego jest zerowa), więc doskonale się nadawał, by przypomnieć o nim w Wyczesanych rozmowach Radia Kraków w twórczym dialogu z red. Pawłem Sołtysikiem:

O Ryczywole, Wyczesane rozmowy, Radio Kraków, 20 maja 2021

W wypowiedzi mojej są dwa błędy. Jeden rzeczowy: Ignacy Krasicki w 1782 roku już był biskupem Warmii, od 1767. Drugi błąd — gramatyczny — o którym jak o Ryczywole zamilczeć wolę. Najwyraźniej nieco galicyjskiej tromtadracji wsiąkło w mą grubą skórę.

Używano więc tego cytatu, chcąc ukazać swój krytyczny stosunek do czegoś, ale bez wyliczania poszczególnych błędów i mankamentów.

Dziś Wielki Czwartek i prima Aprilis naraz. Wszystko to znalazło się w Wyczesanych rozmowach, któreśmy wiedli z red. Pawłem Sołtysikiem pod nieobecność nieocenionej inspiratorki Anny Piekarczyk.
Dokumentacja poważna z Postylli ks. Jakuba Wujka:

Ale dziś dzień szczególny, więc było i o robieniu psikusów i o tym, że się zapisałem na szczepienia dzięki okienku otwartemu przez mimowolnych żartownisiów związanych z systemem opieki zdrowotnej i walką z pandemią koronawirusa. Proszę posłuchać.

Wyczesane rozmowy. Wielki Czwartek, 1 kwietnia 2021 r.

Pytanie do Państwa: kto zna od Iwana do pogana i inne warianty oraz wariacje na temat tego zdesakralizowanego biblizmu?