Profesor Franciszek Kobryńczuk i jego słownik. Poszukiwania!

Usiłuje człek czytać internet na bieżąco, ale okazuje się, że to niemożebne i powstają zaległości. Ale dzięki temu, że się czegoś nie wie, można coś odkryć. Dzisiejsze moje odkrycie to żywa osobowość profesora Franciszka Kobryńczuka (1929–2016), profesora nauk weterynaryjnych, wybitnego znawcy anatomii zwierząt. Żałuję, że się z nim nie zetknąłem. Wikipedia podaje, że podobnie jak profesor Walery Pisarek, o którym też tu pisałem, spędził kilka lat w więzieniu w czasach stalinowskich za działalność niepodległościową. Pisał również książki dla dzieci. To dużo, ale najbardziej mnie zaciekawiła informacja o słowniku gwarowym. Napisał tak w 2013 roku profesor do Wieści Sokołowskich (Sokołów Podlaski), wspominając swoje młode lata wśród przyjaciół — uczonych i ziomków zarazem:

Nie tylko mierzyliśmy jelita i edukowaliśmy studentów na ćwiczeniach, ale też zupełnie prywatnie weseliliśmy się z naszego ziomkostwa. Postanowiliśmy, dołączywszy do naszego grona kolegów z Katedry – dr Henryka Kobrynia z Łazowa i dr Lucjana Radomskiego z Myśliborów, opracować słownik wyrazów regionalnych okolic Sokołowa Podlaskiego. Ja byłem sekretarzem. Pisaliśmy nawet opowiadania w naszej gwarze. Pamiętam jedno z nich zaczynające się: „Łolek śkape uwiązał do pala na łuwrociu. Połozuł sie na wznak. Dumał. Od jakiegoś casu smalił kopercaki do jednej dzięcielanki. Chciał jo oglądać joko swojo młoduche, a siebie widzieć panem młodem” Mam ten słownik w swoich zbiorach. Odnalazłem go, kiedy był zaginął po śmierci Stanisława [Stanisław Mateusz Pytel, ur. w Dzięciołach Bliższych — wyjaśnienie i podkreślenie AC].
A jak chcieliśmy odprężyć się zupełnie, graliśmy w domino. Kiedyś przyłapał nas Profesor Krysiak. Nie skarcił nas, ale z tą rozrywką przenieśliśmy się do muzeum z kośćmi. Oczywiście wskazane było używać jak najwięcej podlaskiej gwary podczas tej gry.

Teraz, po śmierci „sekretarza słownika”, dla naszej kultury i wiedzy o sobie ważne jest pytanie: Gdzie jest ten słownik? Nie znam sytuacji rodzinnej autora. Co się stało ze słownikiem i tymi opowiadaniami? Słownik koniecznie trzeba zakonserwować, zbadać, a może i wydać, bo to dokument językowej przeszłości tak ciekawego regionu.

Adresatami tego pytania są:
1) rodzina Profesora,
2) uczelnia, czyli Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Katedra Anatomii Zwierząt,
3) Białowieski Park Narodowy, bo zmarły zajmował się też anatomią żubrów, a może i o gwarze rozmawiał z pracownikami BPN (wspomnienie Piotra Bajki na stronie Parku),
4) Wieści Sokołowskie, bo to dzięki nim świat się dowiedział o słowniku,
5) Kiełpiniak (Tomasz Kulesza?) i GOK w Sterdyni,
6) Gmina Ceranów; w tej gminie, w Długich Grzymkach urodził się F. Kobryńczuk.
I wszyscy inni ludzie dobrej woli, którzy zechcą pomóc uratować lokalne słowa.