Pisałem rozsierdzony 2 lutego, że portale internetowe podają imieniny w sposób mało przemyślany (czytaj po przełączeniu na potoczną polszczyznę: od czapy). No to dzisiaj, w dzień Świętego Michała (archanioła), ważny punkt w tradycyjnym kalendarzu (owce wracają z hal, można paść na cudzym, umawia się sprawy dzierżaw i pracy).

Święty Michał z diabłem stłamszonym; Binarowa

Sam sobie jestem winien

Zajrzałem na portal gazeta.pl. I w dzień tego, co jako hetman niebiańskich bezcielesnych zastępów diabła do piekła strącił (dlatego mówimy, że ktoś kogoś… z góry na dół jak św. Michał diabła), takie coś.

Pogaństwo dezinformacja! Że pogaństwo, to wiadomo, ale dezinformacja? Bo lepszy byłby zapis przez dź? To byłoby słabe i belferskie. Skąd wzięli tych „solenizantów”, skoro w bazie PESEL (doceniam portal dane.gov.pl) nie ma ani jednego Dadzboga ani Dadźboga. Szkoda gadać.

Oczywiście chodzi o norkę europejską, obecną w polszczyźnie od dawna, a nie o hodowlane tzw. norki amerykańskie, przemianowane na wizony, co je w fermach hodują hodowcy na futra, a politycy podjęli znienacka (o znienacku wkrótce) sprawę i rozchybotali nawę państwową, jakby pandemiczne fale to było za mało i już nudno.

Zapraszam do posłuchania mojej rozmowy z red. Anną Piekarczyk.

Wyczesane rozmowy, Przed hejnałem, Radio Kraków, 24.09.2020

Rozwydrzone wydrzęta brykają, więc może i norki się śmieją?

Przedwczoraj byłem w Wilanowie, a tam przypominają o hiperinteligentnej wydrze p. Jana Chryzostoma z Gosławic Paska, co ją wziął do siebie król Jan III Sobieski.

Ta wydra się śmiała. Ostatni dzień lata ma swój urok.

Systematyka i nazewnictwo nie jest całkiem pewne. Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego nazywa norkę wyderką błotną, więc…

A na Śląsku nie norka, lecz norek

Jak norek po śląsku można być mokrym lub spoconym, jako Jura z „Gwiazdki Cieszyńskiej” w połowie lipca 1932:

Wojciech Młynarski winien i słynien…

Czy taka była siła poezji lekkiej, a dającej do myślenia, że w pamięć zapadała, drugie dno miała? W każdym razie w piosence Nie wytrzymuję jest frazorodny passus:

Raz panienka, niezepsuta i przyjemna,
o cokolwiek wybujałej wyobraźni,
wyszeptała do mnie: „Miły, złącz się ze mną,
bo podobno dwojgu ludziom zawsze raźniej”.

Nie wytrzymałem,
obśmiałem się jak norka,
nie wytrzymałem,
w nerwowy wpadłem szok,
nie wytrzymałem,
jak pensjonariusz w Tworkach
się zachowałem
i tak przez cały, cały, cały rok!
http://teksty.org/wieslaw-golas,nie-wytrzymuje,tekst-piosenki

Te dźwięki w piosence czyżby naśladowały norkę?

Stary, jakby co, to wal jak w dym! Owszem, do oferującego tymi słowami swą przyjacielską pomoc pójdę bez namysłu. Ale o co chodzi z tym dymem i czy rzeczywiście należy w dym iść, a może walić to strzelać?

Proszę posłuchać rozmów na ten temat wiedzionych przeze mnie z red. Pawłem Sołtysikiem w czwartkowej audycji Przed hejnałem w Radiu Kraków.

A broń czarnoprochowa?

W audycji przedstawiam, co wyczytałem w jednym z akapitów autorstwa prof. Kwiryny Handke. Nie całkiem się z tym zgadzam, bom na filmach widział, że gdy jeden szereg XVII-wiecznych strzelców wypalił i brał do ręki wyciory i co tam jeszcze, by broń do następnego strzału przysposobić, to zza ich pleców drugi szereg wychodził i oddawał salwę. Coś jednak musi być, skoro temat wojenny pojawia się w niedawnej rozmowie Pawła Chmielewskiego z Jackiem Hogą w portalu PCh24.pl:

Czarny proch był prawdopodobnie produktem ubocznym działalności alchemików. Uzyskana przez nich substancja wybuchała, nadawała się do rakiet na fajerwerki. Chińczycy próbowali tego użyć w wojsku, ale my zaczęliśmy tego w XIII wieku używać o wiele skuteczniej. Do 1886 roku to był jedyny znany ludzkości proch. Wówczas we Francji, za III Republiki, wynaleziono proch, który uzyskuje dużo większe ciśnienia i o wiele bardziej rozpędza pocisk. Ma też tę charakterystyczną cechę, że jest bezdymny. Od tej pory poprzedni proch był zwany prochem czarnym: salwy na polu bitwy potrafiły całkowicie zablokować widok nieprzyjaciela, stąd też takie powiedzenia jak polskie „iść jak w dym”, bo po salwie żołnierze idąc na bagnety nie widzieli, na kogo idą.

Ano właśnie, gdy nie mamy widoku, to idziemy w dym tylko wtedy, gdy musimy, i raczej niepewnie, a nie śmiało, bo wcale nie mamy pewności, że czeka nas pomocna dłoń. Tak więc albo coś jest nie tak z niezawodnością uzyskania pomocy tam, gdzie mamy iść jak w dym, albo analogia do pola bitwy ma jakąś lukę logiczną. Chętnie o tym podyskutuję.

Najgorsze jest to, że i tak ktoś napisze, że szli rolnicy w radosnym pochodzie. Tymczasem pod koniec lata roku 1943 nikomu nie było do śmiechu, ale sprawujący władzę nad Generalnym Gubernatorstwem rezydujący na Wawelu doktor Hans Frank zażyczył sobie barwnego korowodu poddanych.

Ciekaw jestem, czy ten epizod został opisany przez historyków polskiej wsi. Kim byli ludzie uczestniczący w tym wydarzeniu? Jak potoczyły się ich losy? Czy to na pewno byli mieszkańcy tych regionów i wsi, których stroje widzimy? Czy przetrwało jakieś wspomnienie?

1962

Bo w Polsce Ludowej bezsprzecznie to już było radośnie, a najwspanialsze były występy zespołów ludowych, wspaniale choreograficznie skoordynowanych, na Stadionie Dziesięciolecia.

Górnicy to widocznie taka grupa etnograficzna, jak Górale.
Międzyregionalny taniec synchroniczny

Tu materiał Polskiej Kroniki Filmowej http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/10568

 Jan Kloc z Radońska. Wybrany został starostą tegorocznych centralnych dożynek w Warszawie.

Chleb niesie, droga młodzieży, Władysław Gomułka, towarzysz „Wiesław”. Radońsk, gmina Sępólno Krajeńskie, powiat sępoleński, województwo kujawsko-pomorskie. Jan Kloc szefował kółku rolniczemu, które w 2017 r. obchodziło swoje 60-lecie.

Eskulapiusz, czyli Eskulap (ten od węża Eskulapa). Bogiem, herosem, lekarzem? Tak o nim pisał Sebastian Girtler w roku 1822:

A kim był Sebastian Girtler?

Wybitna postać — uczony czynny w służbie Uniwersytetu i Krakowa.
Biogram na stronach Katedry Historii Medycyny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego: https://khm.cm-uj.krakow.pl/sylwetki-historykow-medycyny/sebastian-girtler/
Biogram w internetowym PSB (Polskim słowniku biograficznym): https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/sebastian-girtler
Biogram w Poczcie krakowskim, bo jako senator prezydujący zawiadywał Miastem: https://www.poczetkrakowski.pl/tomy/show_article,sebastian-girtler-1039.html

Sebastian Girtler. Grafika Józefa Sonnata (Muzeum Narodowe w Krakowie, nr inw. NI 6828) [Poczet krakowski]

W uniwersyteckiej kolegiacie św. Anny znajduje się obok sarkofagu św. prof. Jana Kantego poświęcone Sebastianowi Gitlerowi epitafium:

SEBASTYAN GIRTLER Filozofii i medycyny doktór
w Uniwersytecie Jagiellońskim
professor, dziekan, rektor
Towarzystwa Naukowego
prezes senator
Rzeczypospolitej Krakowskiej
*1767†1833
ku pamiątce wieloletnich usług w zawodzie urzędowania i nauczycielstwa publicznego położonych pomnik ten w żalu pogrążone dzieci najlepszemu poświęcają ojcu

Czyli Eskulapowi (Eskulapiuszowi) pomnik (coś, dzięki czemu się o kimś pomni, pamięta) wystawił wnuk, a Girtlerowi dzieci.

Jako między sierpniem a wrześniem 1910 r. wybuchła epidemia cholery w państwach graniczących z Krakowem. Zarządzono rewizye medyczne.
Wyglądało to tak:

Nowości Illustrowane, 1910

Prawda, że pięknie odmalowane typy ludowe polskie, mieszczaństwo, Żydzi, inteligencja, medycy, strażnicy graniczni?

Ale gdzie to jest?

Wygląda na granicę austriacko-pruską. Czy budynki są do rozpoznania?

Kto umierał 19 września 1565 jako poeta optimus Reipublicae Wratislaviensis — najlepszy poeta Rzeczypospolitej Wrocławskiej?
Dla ułatwienia dodam, że jest autorem pisanego 9 lat poematu o Sobótce, będącego apoteozą Śląska.
Nie ma biogramu w polskiej ani śląskiej Wikipedii.
Tak, Franz Faber (Kökritz) z Otmuchowa.

Jak ten czas leci. Szóstego sierpnia dwa tysiące dwudziestego roku, w Przemienienie Pańskie, pięć lat po zaprzysiężeniu Andrzej Dudy, rozmawiałem w Radiu Kraków z red. Robertem Konatowiczem o formach językowych związanych z wyborami.

Najciekawsze okazało się głosowanie nogami i skreślanie kandydata. Obecna sytuacja na Białorusi pokazuje zaś, że i po akcie wyborczym, można przez masowe spacery wypowiadać się na temat tego, kto głosy liczy i ogłasza wyniki. W 1947 w Polsce desperację pokrywano wisielczym humorem i wierszykiem

Urna wyborcza to magiczna szkatułka,
wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka.

Zapraszam do posłuchania powyborczych remanentów w Wyczesanych rozmowach.

Ach, na szczęście skończyły się antyporadniki z zaleceniami władających staropolszczyzną kancelaryjną prawników, by „skreślić znak X” albo „skreślić kandydata”, czyli dać mu kreskę, czyli głos, ale na piśmie, jak za czasów Jacka Soplicy:

Między szlachtą był jeden wielki paliwoda,
Kłótnik, Jacek Soplica, zwany Wojewoda
Przez żart; w istocie wiele znaczył w województwie,
Bo rodzinę Sopliców miał jakby w dowództwie,
I trzystu ich kreskami rządził wedle woli,
Choć sam nic nie posiadał prócz kawałka roli,
Szabli i wielkich wąsów od ucha do ucha.

Wrócą przy następnych wyborach.

Obserwacje uogólniane od roku 1995 pozwoliły na sformułowanie prawa, które mówi, że jeśli Czesak (ten Czesak) nie znał jakiegoś słowa, to ono natychmiast zacznie się mu pojawiać w masowych ilościach w czytanych tekstach, w żywej mowie jego najbliższych, na szyldach i w środkach masowego przekazu, aby frustrować wspomnianego osobnika dowodami, iż nie zna on polszczyzny, a na dodatek jest nieuważny. I to się sprawdza.

Najnowszy przykład

Przeczytałem właśnie definicję bezy Pawłowej w Dobrym słowniku (nie ja ją, rzecz jasna, pisałem).

Następnego dnia wszedłem beztrosko do cukierni, aby kupić rodzinie jakiś deserek. I co? Ja się jeszcze pytam. Oczywiście.

Oczywiście zapis beza Pavlova to przejaw braku szacunku wobec polszczyzny i rozumu, także własnego. Dobry słownik objaśnia w poradzie poprawnościowej, że to powinna być beza „Pawłowa” albo beza Pawłowej, choć ludzie jedzą też pavlovę:

No tak, zapewne z tego tytułu ktoś znający współczesny teatr z doniesień o szarganiu świętości, protestach z różańcami w ręku z powodu golizny i latania z wiadomo czym wetkniętym wiadomo gdzie gotów pomyśleć, że coś takiego sprzed pół wieku mam na myśli. Nie. Inna to była czynozbrodnia. Są na to dokumenty w Archiwum Narodowym.

Informacja Komitetu Dzielnicowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie-Zwierzyńcu na temat uroczystości jubileuszowych 25-lecia Teatru Rapsodycznego (s. 1), 1966
(ANK, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie, sygn. KW PZPR 1362)

W ramach jubileuszu i w godzinach pracy poszli na mszę do katedry. Najsmakowitsze jest to, że sekretarz POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej) klęczał wraz z Mieczysławem Kotlarczykiem z przodu. Inni pierścień całowali. Arcybiskup był kiedyś aktorem…
Sekretarz Stanisław Rydz zalecał zwolnienie dyrektora obywatela Mieczysława Kotlarczyka. No pewnie.